Surowce do konstrukcji materiałów wybuchowych zamachowiec kupował przede wszystkim w Norwegii, ale również w innych krajach europejskich – stwierdził Paweł Białek, wiceszef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. I uspokajał: – Transakcje w Polsce miały charakter marginalny.
Czytaj raport specjalny: Zamachy w Norwegii
Nie miały krytycznego znaczenia dla konstrukcji ładunku wybuchowego. Białek tłumaczył, że chemikalia, w które zaopatrzył się Breivik, można kupić u nas legalnie, a sprzedawca nie był świadomy, do czego zostaną użyte. Jak podkreślił, kontakty zamachowca z naszym krajem miały charakter wyłącznie handlowy i nie ma dowodów, że był w Polsce.
Według informacji „Rz" agenci ABW i policjanci CBŚ w niedzielę, na prośbę norweskiej policji, przeszukali firmę i magazyn właściciela sklepu we Wrocławiu, gdzie Norweg kupił chemikalia. – Sprzedawca jest traktowany jako świadek – zaznaczył Białek. Jak wyjaśnił, nie ma informacji, by chciał utrudniać pracę funkcjonariuszy. – Mogę jedynie powiedzieć, że nikt w tej sprawie nie został zatrzymany ani nikomu nie postawiono zarzutów – mówi Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, która nadzorowała czynności polskich funkcjonariuszy.
Wcześniej CBŚ i ABW sprawdzały polski wątek w manifeście Breivika. Norweg przyznał w nim, że pierwsze zamówienie na chemikalia potrzebne do skonstruowania zapalnika bomby złożył online u dostawcy z Polski.Napisał, że w grudniu 2010 r. przez Internet kupił w polskim sklepie 0,3 kg azotynu sodu (środek używany w Norwegii do konserwacji mięsa). Zapłacił kartą 10 euro. Również w grudniu 2010 r., jak pisze, zamówił w tym samym polskim sklepie 150 kg proszku aluminiowego. Zapłacił przelewem 2 tys. euro. Sproszkowane aluminium zwiększa siłę wybuchu ładunku. Breivik napisał, że do 100 kg tej substancji można bez wzbudzania podejrzeń dostać w Polsce. „Kupowanie chemikaliów w Polsce w małych fabrykach nie jest problemem, dopóki jesteś wypłacalnym klientem i nie wyglądasz na muzułmanina i ekstremistę" – uznał. W zamówieniu podał, że jest mu potrzebny jako składnik farby do zabezpieczania łodzi. – Dobrze kamuflował prawdziwy cel zakupów – ocenił wiceszef ABW. Dwie kupione w Polsce substancje były mu potrzebne do skonstruowania zapalnika i detonatora ładunku.W swoim manifeście zamachowiec wspominał, że robiąc zakupy, nie tylko w Polsce, udawał właściciela firmy prowadzącej badania związane z rolnictwem lub sugerował, że jest pirotechnikiem i chce urządzić niskobudżetowy pokaz fajerwerków na ślubie siostry. Breivik w manifeście Polskę wspomina kilkadziesiąt razy.