Są to sankcje za zeszłoroczny atak Izraela na Flotyllę Wolności, usiłującą przełamać izraelską blokadę palestyńskiej Strefy Gazy. Zginęło wtedy dziewięciu Turków. Ankara domaga się od Izraela przeprosin.
Erdogan zarzucił Izraelowi, że zachowuje się w regionie jak "rozpuszczony chłopiec" i zapowiedział, że tureckie statki "będą częściej widziane na tych wodach", tzn. we wschodniej części Morza Śródziemnego. Szef tureckiego rządu potwierdził też, że rozważa udanie się do Strefy Gazy, być może 12 września, kiedy będzie z wizytą w Kairze. Zastrzegł, że musi to jeszcze zostać omówione z Egiptem.
2 września Turcja wydaliła ambasadora Izraela i ogłosiła zawieszenie współpracy wojskowej z tym krajem oraz zapowiedziała redukcję dyplomatycznego przedstawicielstwa Turcji w Izraelu do szczebla drugiego sekretarza. Swego ambasadora Turcja odwołała z Izraela już wcześniej.
Dziewięciu Turków, wśród nich jeden z podwójnym obywatelstwem - tureckim i amerykańskim - zginęło w maju 2010 roku w czasie ataku izraelskich komandosów, którzy ze śmigłowców dokonali na wodach międzynarodowych abordażu "Mavi Marmara", statku flagowego flotylli, próbującej przerwać izraelską blokadę Strefy Gazy.
2 września opublikowany został raport ONZ w sprawie tamtego incydentu. Wyrażono w nim opinię, że izraelska blokada Strefy Gazy jest legalna, ale Izrael użył przeciwko Flotylli Wolności nadmiernej siły.