Najliczniejsza armia na świecie to za mało, aby zaspokoić imperialne ambicje władz w Pekinie. Chińskie wydatki na zbrojenia rosną co roku już od dwóch dekad. Od 2006 roku wartość budżetu obronnego się podwoiła.
Dzięki wysokim wydatkom na zbrojenia Państwo Środka ma już własny lotniskowiec, niewidzialny dla radarów myśliwiec J-20, nowoczesne nuklearne okręty podwodne, a także system rakietowy, który jest w stanie strącać satelity.
W budżecie na 2012 rok na obronność zapisano 672 mld juanów (ok. 107 mld dolarów). Chiny pod względem wydatków na zbrojenia ustępują więc jedynie Stanom Zjednoczonym, które rocznie przeznaczają na ten cel 739,3 mld dolarów. Według International Institute for Strategic Studies trzecia w rankingu Wielka Brytania wydaje na obronność 63,7 mld dolarów, Rosja – 52,7 mld dolarów, a Indie – 31,9 mld dolarów.
Władze w Pekinie uspokajają jednak, że wcale nie wydają zbyt wiele. – Chiny mają 1,3 miliarda mieszkańców, olbrzymie terytorium i długą linię brzegową, ale nasze wydatki obronne są relatywnie niskie w porównaniu z innymi krajami – przekonywał dziennikarzy rzecznik chińskiego parlamentu Li Zhaoxing, zauważając, że jeśli weźmie się pod uwagę procent PKB przeznaczony na obronność, to Chiny znajdują się za Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią i innymi krajami, w których wydatki na zbrojenia przekraczają 2 proc. PKB.
Zachodni eksperci zwracają jednak uwagę, że wydatki Państwa Środka na obronność mogą być w praktyce o wiele wyższe. W oficjalnym budżecie nie są bowiem ujmowane wydatki między innymi na prace nad nuklearnymi rakietami międzykontynentalnymi oraz na programy badawcze nad nowymi systemami uzbrojenia.