Takie żądanie znalazło się w liście, jaki do sekretarza obrony USA wysłało 17 senatorów z obu amerykańskich partii politycznych.
„Jesteśmy poważnie zaniepokojeni kontraktami, jakie Departament Obrony podpisał z Rosoboronexportem, tą samą rosyjską firmą państwową, która dostarcza syryjskim władzom środków do stałych ataków na własnych obywateli" - napisali autorzy listu, wśród których znaleźli się m.in. wpływowi Demokraci (Richard Durbin i Richard Blumenthal) oraz Republikanie (Chuck Grassey, Jon Kyl i Marco Rubio).
Amerykanie wydali 375 mln dolarów na zakup w Rosji 21 helikopterów Mi-17 dla armii afgańskiej. W sprzedaży pośredniczy właśnie Rosoboronexport, który jest zagranicznym przedstawicielem wszystkich rosyjskich producentów uzbrojenia. Kontrakt przewiduje także kupno kolejnych helikopterów za kolejne 550 mln dol.
Rosja blokuje w Radzie Bezpieczeństwa ONZ rezolucje potępiające Damaszek za ataki na własną ludność. Rosoboronexport podpisał w styczniu tego roku wielomilionowy kontakt na dostawę do Syrii 36 lekkich myśliwców Jak-130.
List senatorów nie ma mocy prawnej, jest jednak kolejnym dowodem zmieniających się nastrojów w USA. O ile poza kilkoma politykami, m.in. senatorem Johnem McCainem, nikt w USA nie wzywa do interwencji zbrojnej w Syrii, o tyle coraz większa część opinii publicznej apeluje o wywarcie o wiele bardziej zdecydowanej presji na Syrię i jej sojuszników w celu przerwania rozlewu krwi.