Kemal Pasza Atatürk jest w Turcji wszędzie. Kraj usiany jest tysiącami pomników twórcy nowoczesnego, świeckiego państwa tureckiego. Jego portrety widnieją na banknotach, w urzędach, w biurach i szkołach. Imię Atatürka nosi uniwersytet w Erzurum i największe w kraju lotnisko w Stambule. Trzy tygodnie temu w miejscowości Atatepe w leżącej przy granicy z Gruzją prowincji Artvin odsłonięto największy dotychczas pomnik Atatürka, 22-metrową, brązową statuę zamyślonego przywódcy kroczącego ku górskiej dolinie. Pomysłodawcę tego monumentu 78-letniego Sitkiego Kahvecioglu natchnęła podobno ujrzana 15 lat temu słynna figura Chrystusa z Rio de Janeiro.
Mimo wzniesienia tego spektakularnego dowodu uwielbienia narodu niepodważalna od 74 lat pozycja Atatürka (to przybrane nazwisko oznacza „ojciec Turków") zaczyna słabnąć.
– Wszechobecność jego postaci wcale nie odzwierciedla rzeczywistego stosunku społeczeństwa, a zwłaszcza ludzi młodych, do bohatera narodowego – mówi w rozmowie z „Rz" Fadi Hakura, ekspert w sprawach Turcji w londyńskim Chatham House. Niedawne sondaże wśród młodzieży wykazały, że w rankingu bohaterów narodowych Atatürk zajął dopiero szóste miejsce. Wyprzedził go nie tylko obecny premier Recep Tayyip Erdogan, ale nawet... popularne gwiazdy futbolu.
Działacze rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) mają z Atatürkiem pewien kłopot – oficjalnie nie kwestionują zasług Kemala Paszy, ale zaczyna ich drażnić jego kult rozwinięty przez poprzednie ekipy rządzące. Do dziś tureccy uczniowie recytują w szkole słowa „Wielki Atatürku! Ścieżką, którą otworzyłeś, ku celowi, który wyznaczyłeś, kroczyć będę bez wahania", a za obrazę pamięci wodza grozi kara zgodnie z prawem ustanowionym w 1951 r. Na jego mocy zamknięto kilka witryn internetowych, jednak od kilku lat władza przestała się już wykazywać gorliwością w tej sprawie. Dziennikarze coraz swobodniej dyskutują o jaśniejszych i ciemniejszych stronach kemalizmu. Pojawiły się zarzuty, że krwawe rozprawienie się z rebelią Kurdów w latach 30. mogło mieć cechy zbrodni wojennej. Jeszcze kilka lat temu niedopuszczalne było wypominanie organizatorom wojskowych puczów w latach 1971 i 1980, że w swych deklaracjach powoływali się na Atatürka, notabene także generała.
Rządzący dziś umiarkowani islamiści nie mogą wybaczyć Kemalowi Paszy jego antyreligijnego kursu. Dlatego wręcz symboliczny charakter miało upamiętnienie w lutym Entera Atifa Hocy, duchownego, którego rozstrzelano w 1926 r. za kontestowanie nakazów świeckiej władzy. Innym razem podczas uroczystości państwowych pominięto zwyczajowe oddanie czci Atatürkowi. Jedyną reakcją okazały się sporadyczne okrzyki „hańba!".