Kreml już nie tak straszny?

Znani obrońcy praw człowieka mogą wrócić do rady przy prezydencie. Przeprosili się z Władimirem Putinem?

Publikacja: 07.08.2012 00:18

Ludmiła Aleksiejewa, nestorka obrońców praw człowieka, nie boi się oddziałów specjalnych policji. Cz

Ludmiła Aleksiejewa, nestorka obrońców praw człowieka, nie boi się oddziałów specjalnych policji. Czy wróci do prezydenckiej rady?

Foto: TOPSHOTS/AFP

 

O możliwym powrocie poinformował wczoraj przewodniczący rady Michaił Fiedotow. Wśród tych, którzy zdecydowali się znów pracować z Władimirem Putinem, jest szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa. Stawia jednak warunek. – Jeśli ostateczna lista członków rady, którą otrzyma do zatwierdzenia prezydent, będzie zawierała nazwiska uczciwych i pracowitych ludzi, jestem gotowa zostać. Jeśli nie, nie chcę tracić resztek swoich sił na pracę w tym miejscu – uzasadniała.

System wyboru

Podobne oczekiwania ma także dawny sowiecki dysydent i szef organizacji Grażdanskij Kontrol (Kontrola Obywatelska) w Petersburgu Borys Pustyncew, który – według Fiedotowa – także chce wrócić do rady. – Odszedłem, gdy zastępca szefa administracji prezydenta Wiaczesław Wołodin zaproponował nowy mechanizm wyłaniania jej członków. Kandydatów miałyby zgłaszać organizacje społeczne. A przecież nie wszystkie z nich są uczciwe i służą obywatelom – mówi „Rz" Pustyncew. – W 2004 r., gdy zostałem członkiem rady, 20 proc. jej zespołu mianował prezydent, o reszcie decydowali sami członkowie. Taki sposób wyłaniania kandydatów gwarantował obecność ludzi niezależnych, występujących w obronie demokratycznych wartości. Jeśli system wyboru członków rady będzie taki, jaki był wówczas, wrócę tam na pewno – przekonywał „Rz".

Jaki kompromis

Fiedotow mówił o osiągniętym kompromisie w sprawie wyboru brakujących 13 członków rady, ale Pustyncew o tym na razie nic nie wie. Prezydenccy urzędnicy motywowali zmiany w sposobie formowania rady tym, że kooptowanie nowych członków przez starych jest „za mało demokratyczne". Pojawiły się pomysły powszechnego, internetowego głosowania nad kandydaturami.

Rosyjscy eksperci tłumaczą, że emocje obrońców praw człowieka opadły, dlatego decydują się na powrót. – Doszli do wniosku, że członkostwo w radzie to nie tylko więcej możliwości, by pomagać ludziom. Oznacza także większą aktywność w polityce i łatwiejszy dostęp do urzędniczych gabinetów – mówił szef moskiewskiego Centrum Technologii Politycznych Igor Bunin.

Szef Instytutu Strategii Narodowej Michaił Remizow zastrzega, że skład rady nie ma wpływu na jej działalność.

– I nie jest to związane bynajmniej z polityczną różnicą poglądów na linii rada – administracja Putina. Rada ma kłopoty z samookreśleniem i czasem dubluje inne instytucje, np. Izbę Obywatelską lub rzecznika praw człowieka – mówił Remizow.

Rada ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka przy prezydencie Federacji Rosyjskiej powstała w 1993 r. jako komisja praw człowieka. Pierwszym jej szefem był Siergiej Kowalow, od 2010 r. przewodniczy jej Fiedotow.

Sprzeciw dla Putina

Wygranie w marcu wyborów prezydenckich przez Władimira Putina spowodowało, że członkowie zaczęli kolejno opuszczać radę. Niektórzy swą dymisję uzasadniali objęciem urzędu szefa państwa przez Putina. Inni tłumaczyli ją nowymi zasadami powoływania członków rady lub jeszcze innymi względami. Fiedotow zapowiedział, że odejdzie, jeśli zrezygnuje co najmniej 20 z jej 40 członków.

Od 15 lipca można zgłaszać kandydatury na wakujące miejsca. Fiedotow mówił, że Putin chce mieć przynajmniej trzy kandydatury na każde miejsce. Lista ma być przedstawiona szefowi państwa do połowy września.

Chętni się znaleźli, jak np. znany nacjonalista Aleksander Bosych. Jak tłumaczył „Izwiestiom" przewodniczący Kongresu Społeczności Rosyjskich Aleksiej Żurawlew, konieczna jest bowiem zmiana sposobu myślenia. – Dziś prawa człowieka traktowane są w sposób bardzo liberalny. To pojęcie wiąże się jedynie z naruszeniami praw gejów, lesbijek i Pussy Riot – podkreślił. A sam Bosych przekonywał, że chce bronić „zwykłych ludzi", na przykład przed samowolą urzędników. Jego zdaniem obrona „klasy uprzywilejowanej", czyli więźniów politycznych, jest zbędna.

Innym zainteresowanym pracą w radzie jest założyciel narodowosocjalistycznej organizacji Sławianski Sojuz, a obecnie lider ruchu Russkije Dmitrij Diemuszkin.

100 zgłoszeń

Ogółem, jak powiedział Fiedotow, wpłynęło już ponad 100 zgłoszeń, w tym oryginalne, jak na przykład: „Słyszałem, że przyjmują do Rady do spraw Praw Człowieka. Proponuję siebie. Pawlik". Pawlik podał swój telefon – tyle że nikt do niego nie zadzwoni, bo samemu do rady zgłaszać się nie można.

Działacze praw człowieka boją się, że do rady mogą jednak trafić dziwni ludzie, wcale niezainteresowani tym, czym powinna ona się zająć.

O możliwym powrocie poinformował wczoraj przewodniczący rady Michaił Fiedotow. Wśród tych, którzy zdecydowali się znów pracować z Władimirem Putinem, jest szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa. Stawia jednak warunek. – Jeśli ostateczna lista członków rady, którą otrzyma do zatwierdzenia prezydent, będzie zawierała nazwiska uczciwych i pracowitych ludzi, jestem gotowa zostać. Jeśli nie, nie chcę tracić resztek swoich sił na pracę w tym miejscu – uzasadniała.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017