Przewiduje to nowa ustawa wchodząca w życie od początku stycznia przyszłego roku. Miesięczną opłatę w wysokości 17,98 euro będzie musiało uiścić każde gospodarstwo domowe pod karą przymusowej egzekucji należności.
Nikogo nie obchodzi już, czy w gospodarstwie tym jest radio czy telewizor ani czy tylko jedno z tych urządzeń, gdyż do tej pory obowiązywały zniżki za posiadanie wyłącznie radia. Ważne jest, że treści produkowane przez radio i telewizję są dostępne także w sieci i można mieć do nich dostęp ze zwykłego smartfonu.
– Nie jest to żadna opłata za usługę, lecz zwykły podatek – twierdzi prof. Ermano Geuer z uniwersytetu w Pasawie i kieruje skargę do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.
Publiczne media są niejako państwem w państwie, przynajmniej jeżeli chodzi o będące do ich dyspozycji finanse. Do kas dwu programów telewizji ARD oraz ZDF, a także Deutschlandradio wpływa rocznie gigantyczna suma 7,5 mld euro. Suma ta zwiększy się znacznie w przyszłym roku. Radio i telewizja czekają na te pieniądze, skarżąc się na coraz wyższe wydatki.
Pierwszą pozycję zajmują wśród nich koszty osobowe, bo gaże ludzi radia i telewizji są w Niemczech nieprzeciętne. Szefowa ARD Monika Piel (kierująca równocześnie lokalną stacją WDR) zarabia rocznie 319,5 tys. euro, włączając w to 22 tys. euro do opodatkowania za korzystanie z samochodu służbowego. To więcej, niż wynosi uposażenie prezydenta RFN.
To jednak nie wszystko. W założeniu państwowa telewizja musi być w stanie konkurować z nadawcami prywatnymi w staraniach o znane nazwiska. Efekt jest taki, że jeden z najbardziej znanych dziennikarzy, a raczej celebrytów dziennikarskich, Günther Jauch, dostaje rocznie 10 milionów euro za cotygodniowy program publicystyczny polegający na tym, że przepytuje na żywo zgromadzonych w studiu gości na określony temat. 6 mln euro otrzymuje za swój popołudniowy talk-show inny znany celebryta.