Czy generał uciekł z pokładu?

Reżim w Damaszku trzeszczy w szwach, ale grozi atakiem sąsiadom, jeśli dołączą do interwencji USA w Syrii.

Publikacja: 06.09.2013 01:03

Demonstracje przeciwników interwencji USA w Syrii (na zdjęciu w tureckim Hatay). Ilu naprawdę zwolen

Demonstracje przeciwników interwencji USA w Syrii (na zdjęciu w tureckim Hatay). Ilu naprawdę zwolenników ma reżim Baszara Asada we własnym kraju – nie wiadomo

Foto: AFP

Były minister obrony Syrii gen. Ali Habib uciekł do Turcji – podał Reuters, powołując się na źródła w syryjskiej opozycji. Jeśli informacja jest prawdziwa, to najwyższy rangą członek alawickiej dominującej we władzach wspólnoty, który odwrócił się od Baszara Asada. A cios jest tym większy, że Habib od dwóch lat prawdopodobnie siedział w areszcie domowym, więc musiałby podczas ucieczki korzystać z pomocy osób w kręgach władzy. „To preludium do zamachu stanu w Syrii” – komentował jeden z libańskich portali.

Reżim natychmiast zdementował te doniesienia. Telewizja państwowa podała, że były minister jest w swym domu w Damaszku. Potwierdzić to miała w specjalnym oświadczeniu także rodzina generała, choć jednocześnie sprostowała, że przebywa on w rodzinnej wsi w prowincji Tartus. Ma być jednak zbyt chory, by pokazać się publicznie lub choćby pozwolić na publikację zdjęć.

Ryzyko ataku

Dotąd dezercje wysokich rangą syryjskich oficerów potwierdzały ministerstwa spraw zagranicznych państw, do których uciekli. MSZ w Ankarze jednak milczy.

Dlaczego to ważne? Generał mógłby być wyjątkowo cennym źródłem informacji, szczególnie po tym, jak reżim w Damaszku zagroził kontratakiem Turcji i Jordanii. – Syria nie ugnie się przed groźbą ataku Zachodu, nawet gdyby miała wybuchnąć trzecia wojna światowa – mówił w wywiadzie dla AFP wiceminister spraw zagranicznych Syrii Fajsad Mokdad i przestrzegał, że „nikt nie może przewidzieć sytuacji w regionie po rozpoczęciu interwencji”.

Niedługo potem Turcja zaczęła przemieszczanie dodatkowych oddziałów na granicę. Ankara, która dysponuje drugą pod względem wielkości armią w NATO, od dawna ostrzega jednak, że reżim w Damaszku – szczególnie gdy znajdzie się pod ścianą – może zaatakować sąsiadów, nie tylko bronią konwencjonalną. Obawy te podzielają Aman i Jerozolima.

Od lat podejrzewano, że Syria posiada broń chemiczną, ale dopiero rok temu rzecznik syryjskiej dyplomacji potwierdził, że Damaszek dysponuje też innymi arsenałami. „Nigdy byśmy nie zaatakowali własnych obywateli bronią chemiczną ani biologiczną” – zapewnił podczas konferencji prasowej Dżihad Makdissi. Gdy zorientował się, jak poważną wpadkę popełnił, zamieścił na Twitterze informację, że Syria nie ma broni chemicznej ani biologicznej, a wkrótce potem uciekł z kraju.

Pod kluczem

Odkąd wiosną 2011 r. w Syrii wybuchło powstanie, rząd w Damaszku doświadczył wielu dotkliwszych ucieczek niż rzecznika MSZ. Bodaj najgłośniejszą była zdrada premiera Rijada Farida Hidżaba. Latem 2012 r. po ucieczce do Jordanii wraz z trzema innymi ministrami ogłosił, że „odchodzi od zabójczego i terrorystycznego reżimu, dołączając do rewolucji o wolność i godność”. Baszara Asada zaboleć musiała też zdrada m.in. Manafa Tlassa, dowódcy elitarnej jednostki Gwardii Republikańskiej, którego uważano za prawą rękę klanu Asadów.

Gen. Ali Habib też był bliskim współpracownikiem prezydenta. Ich drogi się rozeszły w 2011 r., gdy niespodziewanie ogłoszono, że generał przechodzi na emeryturę. Tak naprawdę podobno został zdymisjowany, bo zażądał od Asada, by na piśmie dał mu rozkaz otwarcia ognia do protestujących cywilów. Od tamtej pory Habib publicznie pokazał się tylko raz, deklarując lojalność wobec reżimu, ale zdaniem zachodnich dyplomatów było to oświadczenie wymuszone, a on sam trafił do aresztu domowego.

– Ta ucieczka wstrząśnie społecznością alawicką – twierdzi były wysoki oficer syryjskiej armii, który przeszedł na stronę opozycji. Dotąd uważano, że alawici, szyicka mniejszość wyznaniowa, z której pochodzi klan Asadów, stoi za reżimem murem. Dopiero niedawno syryjska opozycja ujawniła, że wśród 36 tys. żołnierzy i oficerów aż 28 tys. to alawici. Pozostałe 8 tys. to sunnici oraz chrześcijanie i Druzowie.

Atak na chrześcijan

Centrum chrześcijaństwa, jakim jest wioska Maalula w pobliżu Damaszku, znalazła się w rękach dżihadystów  Od środy trwają tam walki. Bojownicy związanej z Al-Kaidą organizacji Front an-Nusra wdarli się do wioski po samobójczym ataku z użyciem samochodu wypełnionego materiałem wybuchowym, likwidując punkt kontroli drogowej armii syryjskiej. Przejęli też dwa czołgi i ulokowali się w jednym z hoteli na wzgórzu, skąd ostrzelali chrześcijańskie kościoły. W jednym z nich, św. Sergiusza, znajdują się dwie ikony podarowane w 1943 roku przez gen. Andersa. Najbardziej ucierpiał kościół św. Eliasza. Dla syryjskich chrześcijan Maalula jest najważniejszym miejscem kultu po Jerozolimie. Wielu mieszkańców wioski szukało schronienia w jednym z  klasztorów, w którym na co dzień mieszka 13 sióstr oraz kilkanaście sierot. Atak nastąpił przed obchodami ważnego święta religijnego 14 września, na które do Maaluli ściągają tłumy pielgrzymów. Mieszkańcy Maaluli używają języka aramejskiego, tego samego, którym posługiwał się Jezus. Chrześcijańskie tradycje  liczącej 2 tys. mieszkańców wyznawców obrządku melchickiego sięgają IV wieku. Fronta an-Nusra ukonstytuował się w Syrii z początkiem ubiegłego roku i prócz ataków na siły reżimowe znany jest z akcji przeciwko wyznawcom innych religii niż sunnicki odłam islamu.

—p.jen

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021