Decyzja papież Franciszka o czasowym odsunięciu od sprawowania stanowiska biskupa Limburga Franza-Petera Tebartza van Elsta przyjęta została z ulgą nie tylko przez wiernych jego diecezji, lecz także przez większość hierarchów Kościoła katolickiego w Niemczech.
To już trzeci przypadek odsunięcia przez obecnego papieża dostojników kościelnych oskarżanych – delikatnie mówiąc – o nieostrożne obchodzenie się z finansami kościelnymi. Pod koniec lipca z urzędem pożegnać się musiał arcybiskup Lublany Anton Stres, a niedługo później arcybiskup Mariboru Marjan Turnsek.
Nie te czasy
Sprawa biskupa z Limburga jest jednak nieco inna, gdyż chodzi o jego luksusowy styl życia. Wybuchła w chwili, gdy papież rozpoczynał przebudowę kościoła w myśl zasady „biedny Kościół dla biednych ludzi", w Watykanie pojawił się stary renault 4, którym Franciszek odbywa krótkie podróże i po raz pierwszy w historii został opublikowany bilans banku watykańskiego IOR.
W takiej chwili afera z biskupem Limburga nie mogła się skończyć inaczej, jak co najmniej odsunięciem go od sprawowania funkcji. Przynajmniej do czasu, aż wyjaśnione zostaną wszelkie okoliczności tej sprawy. A dotyczy ona budowy okazałej rezydencji. Koszt całości to 31 mln euro, ale nie o tę sumę w zasadzie chodzi. Bardziej o osobiste apartamenty biskupa za 2 mln euro, w tym warte 15 tys. euro łazienki z luksusowymi obszernymi wannami. Wyszło też przy okazji na jaw, że biskup oraz jeden z jego współpracowników polecieli do Indii pierwszą klasą, by przyjrzeć się jednemu z projektów charytatywnych w slumsach. Kosztowało to 8 tys. euro, czego wierni w diecezji nie byli w stanie zrozumieć. Sprawą zajęła się nawet prokuratura w związku z zarzutami, iż biskup kłamał, gdy informował wiernych o tego rodzaju wydatkach.
Osłabiony Kościół
– 31 mln euro nie jest sumą porażającą. Takie budowle jak w Limburgu, gdzie powstaje kompleks budynków, tyle kosztują – mówi „Rz" Carsten Frerk, autor książek i badacz finansów Kościoła. Jego zdaniem sprawą biskupa Franza-Petera Tebartza van Elsta ochoczo zajęły się media, gdyż był to przypadek doskonale nadający się do prezentacji stanu, w jakim znajduje się niemiecki Kościół katolicki. Jest w swej większości zorientowany na umiarkowane reformy i niektórzy hierarchowie nie kryli rozczarowania postawą Benedykta XVI, zarzucając mu chowanie głowy w piasek. Ale są w niemieckim Kościele także konserwatyści. – Gdyby biskup Tebartz van Elst został zmuszony do opuszczenia stanowiska, osłabiłoby to obóz konserwatystów, m.in. kardynała z Kolonii Joachima Meisnera czy Gerharda Ludwiga Müllera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary – pisał niedawno „Spiegel".