- Ukraina nie wytrzymała szantażu gospodarczego, który od kilku miesięcy prowadzi Kreml. Rosja groziła wprowadzić blokadę handlową dla firm ze wschodniej Ukrainy, gdzie skupia się największy przemysł krajowy i gdzie zatrudnione są setki tysięcy ludzi. Naraziłoby to Ukrainę na miliardowe straty – cytuje słowa ukraińskiego prezydenta agencja BNS, opierając się na wypowiedźi doradcy prezydent Litwy Iowita Nialiuszene.
W czwartek Ukraińska Rada nie poparła żadnego z sześciu projektów ws. byłej premier Julii Tymoszenko. Zapadła również kontrowersyjna decyzja ukraińskiego rządu, dotycząca zawieszenia przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Nie wszyscy jednak ukraińscy eksperci są przekonani, że to koniec europejskiej integracji ich kraju.
- Na dzień dzisiejszy nie ma ostatecznej decyzji w sprawie rezygnacji z umowy stowarzyszeniowej z UE. Decyzję tę podejmie prezydent tuż przez szczytem w Wilnie, gdzie wszystko może się wydarzyć – mówi „Rz” Konstanty Bondarenko, dyrektor Instytutu Polityki Ukraińskiej w Kijowie. Zdaniem eksperta, oświadczenia ukraińskiego rządu ws. zawieszenia podpisania umowy z Unią Europejską związane z emocjonalnym napięciem w związku ze zbliżającym się szczytem Partnerstwa Wschodniego. – Rząd nie ma prawa decydować w tak ważnej kwestii dlatego wszystko zależy od prezydenta Janukowycza, który dziś znalazł się między młotem a kowadłem – dodaje Bondarenko.
Sygnały o wstrzymaniu umowy stowarzyszeniowej Ukrainy i UE wywołały pozytywne emocje w Kremlu. - Rosja z zadowoleniem wita dążenie Ukrainy do doskonalenia i rozwijania współpracy handlowo-gospodarczej z Federacją Rosyjską - oświadczył w czwartek sekretarz prasowy prezydenta FR Dmitrij Pieskow.
Tymczasem rosyjscy eksperci nie spieszą się z jednoznaczną oceną sytuacji.