Wspólna obrona torpedowana

Unia wykonała mały krok na rzecz wspólnej polityki obronnej. Bo na więcej nie pozwalają Brytyjczycy.

Publikacja: 20.12.2013 00:41

Korespondencja z Brukseli

Unijni przywódcy rozmawiali wczoraj o europejskiej obronie – po raz pierwszy na tym szczeblu od pięciu lat. – Nie jest to przełom, ale poważny krok naprzód na rzecz bardziej praktycznych planów działania. Polska jest liderem w tej debacie. Ale nie wszyscy przyjmują propozycje entuzjastycznie – mówił premier Donald Tusk.

Głównym blokującym większą współpracę obronną w europejskim gronie jest Wielka Brytania. Kiedyś była przeciwna integracji obronnej UE, bo uważała, że to konkurencja wobec NATO, tyle że pozbawiona wymiaru transatlantyckiego. Teraz zelżał już opór NATO i USA wobec takich inicjatyw, a Waszyngton wręcz zachęca Europę do większego finansowego i militarnego zaangażowania się w globalne bezpieczeństwo. Ale Londyn zdania nie zmienił i konsekwentnie torpeduje wszelkie pomysły z etykietą europejską.

Alergia Londynu

Przede wszystkim Brytyjczycy zablokowali pomysł nowej strategii obronnej UE. Jest stara i nieaktualna, z 2003 r., ale na nową nie ma wspólnego pomysłu. Szczyt zapowiedział więc przegląd europejskiej polityki obronnej w 2015 r., ale na razie bez obietnicy nowej strategii. Niewątpliwie postępem jest jednak uzgodnienie, że dyskusje przywódców na temat polityki obronnej będą się teraz odbywały regularnie co dwa lata. Londynowi nie podoba się też mówienie o unijnych inicjatywach. Nie blokuje oczywiście programów prowadzonych przez grupy krajów, ale alergiczne reaguje na nazywanie tej współpracy unijną. Do tego stopnia, że jeszcze wczoraj – jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy – zabiegał o zmiany językowe w dokumencie końcowym. Wszędzie tam, gdzie we wnioskach końcowych na temat obrony napisano „UE", brytyjscy dyplomaci chcieli sformułowania „państwa członkowskie". Wielka Brytania uważa, że nie można stwarzać wrażenia, że UE ma jakieś kompetencje w polityce obronnej – mówi nam nieoficjalnie unijny dyplomata. Chce podkreślenia, że chodzi o współpracę chętnych do tego państw członkowskich.

Wśród tych chętnych jest oczywiście Polska, która jako aktywny członek Europejskiej Agencji Obrony uczestniczy we wspólnych projektach. Szczyt wspomniał o trzech ważnych dla nas: tankowania w powietrzu, dronów oraz rozpoznania satelitarnego. To programy, które mogą być zbyt drogie dla pojedynczych krajów i nie są mu potrzebne na wyłączność. Wspólne projekty obniżają więc koszty przy jednoczesnym zapewnieniu wysokiego poziomu technologicznego. Jak napisał w środę dziennik „Financial Times", rząd brytyjski, lobbowany przez tamtejszy przemysł, zabiegał właśnie w tym kontekście o jasne zapisy niesugerującego europejskiego charakteru projektów. Bał się, żeby np. inne kraje nie zmusiły ich do pożyczania brytyjskich dronów.

Francja ma dosyć działania w pojedynkę w Afryce

Polsce zresztą też początkowo nie podobał się projekt zapisów dotyczących konsolidacji europejskiego przemysłu zbrojeniowego. Ostatecznie na nasz wniosek zostały one zmienione, tak aby było jasne, że europejski przemysł zbrojeniowy nie oznacza prymatu koncernów francuskich czy brytyjskich i przejmowania przez nie firm z krajów, w których te sektory są średniej wielkości, jak Polska czy Holandia. Zapis we wnioskach końcowych ze szczytu otwiera też w przyszłości drogę do takiego zorganizowania zamówień wojskowych, żeby np. francuski producent wygrywający przetarg na dostawę uzbrojenia do Polski był zobowiązany do współpracy z polskim kooperantem.

Bez wspólnego funduszu

Elementem brytyjskiej niechęci do europejskiej obrony jest także sprzeciw Brytyjczyków wobec francuskiego postulatu zalążków unijnego funduszu na ten cel. Francja jest już trochę zmęczona sytuacją, gdy działa sama jako europejski policjant w Afryce (najpierw Mali, teraz Republika Środkowej Afryki), bo dysponująca grupami bojowymi UE nie jest w stanie podjąć decyzji w tej sprawie. Chciałaby więc chociaż pomocy finansowej w takich operacjach militarnych, gdzie UE widzi europejski cel, ale działa tylko jeden kraj, ryzykujący swoimi żołnierzami i angażujący swój sprzęt.

Ostatecznie w dokumencie końcowym nie ma mowy o funduszu, ale jest zapowiedź przeanalizowania aspektów finansowych unijnych misji wojskowych. Również, co podoba się Polsce, szczyt zapowiedział zmiany w zasadach funkcjonowania grup bojowych, tak żeby mogły być wykorzystywane w praktyce. Na razie pełniące półroczne dyżury bataliony szybkiego reagowania złożone z jednostek kilku krajów UE nie mają żadnego zastosowania, bo nie ma politycznej zgody na określoną procedurę ekspedycyjną.

Unijny szczyt, na wniosek Polski, ma się dziś wypowiedzieć w sprawie Ukrainy. Ale dwa zdania zawarte w projekcie wniosków końcowych są bardzo ogólne. Mówią tylko o gotowości podpisania umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą oraz apelują o pokojowe rozwiązanie sporu wewnątrz tego kraju. W UE widać już zmęczenie sytuacją na Ukrainie, szczególnie po jasnych wyborach prorosyjskich dokonanych przez prezydenta Wiktora Janukowycza. Nawet Polska nie zabiega już o więcej.

– Dziś nikt nie ma pozytywnego scenariusza dla Ukrainy. Nikt nie będzie nakłaniał Ukrainy do wyboru europejskiego – mówił premier Tusk. Sam Janukowycz zapewniał w Kijowie, że status obserwatora w unii celnej z Rosją nie koliduje z planami zbliżenia z UE.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1061
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1059
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1058
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1057
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1056
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego