Z kolonii karnej w Siegieży niedaleko granicy z Finlandią 50-letni Chodorkowski udał się wczoraj specjalnym samolotem do Berlina, aby zobaczyć się z matką. Na lotnisku czekał na niego były szef niemieckiej dyplomacji Hans-Dietrich Genscher. Jak się okazuje, odegrał w jego uwolnieniu dużą rolę.
Matka niedawnego skazańca ponad tydzień temu wyszła z jednego z berlińskich szpitali po długotrwałym leczeniu. To właśnie jest oficjalna przyczyna okazania przez prezydenta Władimira Putina aktu łaski jednemu do niedawna z najbogatszych ludzi świata. „Kierując się względami humanitarnymi, postanawiam: ułaskawić skazanego Chodorkowskiego Michaiła Borysowicza, urodzonego w 1963 roku w Moskwie, zwalniając go z dalszego odbywania kary" – czytamy w dekrecie, który pojawił się na oficjalnej stronie Kremla.
Na tej podstawie dzisiaj w południe Michaił Chodorkowski został wolnym człowiekiem. Dokładnie 20 grudnia, w dniu święta rosyjskich służb bezpieczeństwa, zwanym Dniem Czekisty. W Moskwie natychmiast pojawiły się na ten temat dowcipy, że magnat finansowy do końca życia powinien uroczyście obchodzić właśnie ten dzień.
Putin jak dobry car
– To ostateczne zwycięstwo Putina nad Chodorkowskim – tłumaczy „Rz" Siergiej Markow, politolog związany z Kremlem. Podobnie jak kremlowskie media jest przekonany, że były szef Jukosu wtrącony do więzienia w październiku 2003 r., zwracając się do Putina o ułaskawienie, przyznał się tym samym do winy.
– Kwestia przyznania się do winy nie była poruszana. 12 listopada zwróciłem się do prezydenta z prośbą o ułaskawienie i cieszę się z pozytywnej decyzji – przekazał Chodorkowski w oświadczeniu.