Władze największego stanu, Australii Zachodniej, postanowiły, że 10 stycznia w wodach przy najpopularniejszych plażach zostaną zamieszczone specjalne haki z przynętami, które miałyby zwabić duże, groźne dla ludzi rekiny. Miałyby być one zamontowane około kilometr od brzegu, a ich kontrolowanie leżałoby w gestii komercyjnych rybaków, z którymi w najbliższych dniach mają zostać podpisane umowy.
Władze zdecydowały o zamieszczeniu w wodzie 72 specjalnych haków. Według zarządzenia wszelkie rekiny powyżej trzech metrów długości, a więc mogłyby to być: żarłacz biały, żarłacz tygrysi czy żarłacz tępogłowy, miałyby być zabite.
Jest to próba walki z coraz częstszymi przypadkami śmiertelnych w skutkach ataków tych zwierząt na ludzi. W ciągu ostatnich trzech lat doszło do siedmiu ataków rekinów. Ostatni z nich miał miejsce w listopadzie ubiegłego roku. Zginął wówczas surfer, ojciec dwojga dzieci.
Protestujący przeciw temu zarządzeniu Australijczycy zgromadzili się na największych plażach Perth, a także w Melbourne. Łącznie w protestach wzięło udział ponad cztery tysiące osób.
Demonstranci ostrzegali, że bez rekinów nie będzie przyszłości także dla ludzi, bo każde stworzenie żyjące na Ziemi jest elementem kruchego ekosystemu i likwidacja kolejnego gatunku stanowi dla niego coraz większe zagrożenie.