Piątkowe wydarzenia – podpisanie porozumienia między prezydentem Janukowyczem a opozycją i decyzja parlamentu o przywróceniu konstytucji z 2004 r. – zostały dobrze przyjęte przez polskich polityków. – Porozumienie to pierwszy, niełatwy, ale ważny i odważny krok – mówił prezydent podczas piątkowej konferencji w Belwederze. – Drugim będzie wdrażanie porozumienia.
Bronisław Komorowski z uznaniem wyraził się też o roli Radosława Sikorskiego, który był jednym z głównych negocjatorów między ukraińską władzą a opozycją.
Szef polskiego rządu uważa jednak, że nie można już teraz powiedzieć, iż najgorszy scenariusz został definitywnie oddalony. – Gra o demokratyczną Ukrainę może być długa, trudno liczyć, że szczęśliwe zakończenie konfliktu możliwe jest w ciągu najbliższych godzin czy dni – mówił Donald Tusk. Wtórował mu były prezydent Aleksander Kwaśniewski, podkreślając niską wiarygodność władzy i niezadowolenie ludzi. – Trzeba się liczyć, że napięć i zwrotów akcji będzie sporo – mówił były prezydent.
Również wśród innych polityków nie brakuje sceptyków. Jacek Kurski z Solidarnej Polski uważa, że Janukowycz nie chce żadnych demokratycznych przemian, tylko po prostu gra na czas.
Premier podkreślił, że polskie zaangażowanie na Ukrainie to nie tylko wyraz solidarności z ludźmi walczącymi o wolność, ale także inwestycja w polskie bezpieczeństwo.