W otwartym liście opublikowanym w dzisiejszym wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Doepfner zarzuca Ericowi Schmidtowi, szefowi Google, iż dąży do zbudowania swego rodzaju super państwa. Zagraża to nie nie tylko wolnej konkurencji, ale i wolności wyboru samych użytkowników.
"Pana koncern pragnie odgrywać wiodącą rolę w różnych sferach profesjonalnej aktywności jak i w życiu codziennym w domu, w samochodzie czy w sprawach zdrowia. Jest to wielka szansa, ale i wielkie zagrożenie" - pisze Doepfner.
Oskarża Google o to, że dąży do stworzenia światowego monopolu. "Od algorytmów Google zależny jest cały rynek reklamowy w sieci" - zwraca uwagę szef Springera. Przypomina, że nikt z jego kolegów, szefów wielkich firm nie odważył się do tej pory wystąpić z tak ostrym atakiem na Google. Zarzuca Komisji Europejskiej, że nie zajmuje się problemem dominacji tej firmy w sieci.
Wspomina też o zakupie przez Google przedsiębiorstwa Titan Aerospace, producenta bezzałogowych samolotów zwiadowczych. Krytykuje plany internetowego giganta stworzenia ogromnych pływających jednostek zakotwiczonych na wodach międzynarodowych i niepodległym jurysdykcji jakiegokolwiek państwa. Miałyby tam zostać ulokowane firmy wytwórcze działające wyłącznie według zasad ustalonych przez Google.
"Czemu to służy ?" - pyta Doepfner. I sam odpowiada na to pytanie: "Google marzy o stworzeniu przestrzeni bez ochrony danych i bez demokratycznej odpowiedzialności". Innymi słowy superpaństwa, bynajmniej nie wirtualnego.