Minął już rok od czasu pierwszych rewelacji Edwarda Snowdena i jego sprawa na całym świecie nie wywołuje już praktycznie żadnych emocji. Wyjątkiem są Niemcy, gdzie nadal kipi od kontrowersji, sporów i pomysłów, co dalej robić ze Snowdenem.
Prokuratura Federalna wszczęła właśnie śledztwo w sprawie podsłuchiwania przez Amerykanów komórki Angeli Merkel. Tym samym rozpoczęta została prawna procedura, która zdaniem specjalistów niewiele wniesie do całej sprawy, ale nie udało jej się uniknąć. – Po pierwsze dlatego, iż partie opozycyjne odkryły, że sprawa ta jest wdzięcznym polem ataków na rząd za to, że ulega USA, a po drugie dlatego, że Niemcy jako wierni przyjaciele Stanów Zjednoczonych od dziesięcioleci czuli się poniżeni jako niegodni zaufania amerykańskiej administracji – tłumaczy „Rz" prof. Werner Patzelt, politolog.
Stąd ogromne oburzenie, żądania wyjaśnień i niegasnąca ani na chwilę dyskusja w mediach, w której pojawiają się pomysły udzielenia Snowdenowi azylu w Niemczech, bez względu na konsekwencje w postaci załamania się relacji z USA. Stąd też powołanie specjalnej komisji Bundestagu do wyjaśnienia afery NSA, która jednogłośnie zadecydowała, że Snowden powinien zostać oficjalnie przesłuchany przez przedstawicieli niemieckich władz. A sześciu z ośmiu członków komisji to politycy rządzącej koalicji CDU/CSU i SPD.
Mając na uwadze dobre relacje z USA, rząd Angeli Merkel zdecydował już, że nie może być mowy o sprowadzeniu go do Niemiec. – Snowden jest jeszcze w posiadaniu materiałów, które mogą się przyczynić do wyjaśnienia afery NSA – przekonuje w wywiadzie dla „Spiegla" Heiko Maas (SPD), minister sprawiedliwości.
Przy tym wszyscy są obecnie przekonani, że Snowden nie ma właściwie już nic więcej do ujawnienia. Minister Maas uważa jednak, że powinien on zostać przesłuchany.