Przed południem mieszkańcy ukraińskiej miejscowości Snieżnoje (ok. 15 km od rosyjskiej granicy) zaczęli alarmować milicję, że w centrum miasteczka – przed siedzibą miejscowego funduszu emerytalnego – stoi czołg bez znaków rozpoznawczych. W sieciach społecznościowych pojawiły się informacje, że mieszkańcy rozmawiali z załogą wozu; czołgiści nawet nie ukrywali, że są z Rosji.
Po południu ukraiński minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow poinformował, że w nocy trzy rosyjskie czołgi wjechały na obszar Ukrainy.
– To jest sytuacja absolutnie niedopuszczalna – ostrzegł kilka godzin później w „twardej" rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem Petro Poroszenko. Ale jednocześnie poinformował swojego rozmówcę, w jaki sposób zamierza przywrócić spokój w rejonie Donbasu.
Relacjonując w nocy z czwartku na piątek rozmowę, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nazwał Poroszenkę prezydentem Ukrainy. Dla Kijowa to ważny sygnał, że Moskwa jest gotowa formalnie uznać ukraińskiego przywódcę.
Jeden z czołgów miał zostać w Snieżnym, dwie maszyny ruszyły dalej, ale natknęły się na ukraińskie oddziały. W czasie starcia jeden z czołgów miał zostać rozbity.