Każdy gest podkreślał wzajemną nieufność obu polityków. Gdy Artur Mas przyjechał pod drzwi pałacu La Moncloa w Madrycie, Mariano Rajoy nie zszedł w jego kierunku ani o schodek. To sygnał, że premier nie zamierza pójść na jakiekolwiek znaczące ustępstwa wobec Barcelony. Ale Mas nie dał za wygraną: podał rękę gospodarzowi, dopiero gdy znalazł się na tej samej wysokości. Jakby chciał podkreślić, że Katalonia będzie rozmawiała z Hiszpanią jak równy z równym.
Poprawa gospodarki
Spotkanie obu przywódców, którzy unikali się dokładnie od roku, trwało nieco ponad dwie godziny.
– Premier jasno powiedział, że referendum w sprawie niepodległości Katalonii jest nielegalne i nie odbędzie się – relacjonowała później Alicia Sanchez Camacho, szefowa rządzącej Partii Ludowej (PP) w Katalonii.
Mas nie omieszkał jednak zapewnić, że z głosowania nie zrezygnuje.
Kataloński przywódca ogłosił przeprowadzenie referendum w sprawie niepodległości prowincji na 9 listopada. Zdaniem 89 proc. mieszkańców Katalonii to słuszna decyzja. Rajoy uważa jednak, że głosowanie jest nielegalne, bo zgodnie z konstytucją królestwa to cały hiszpański naród powinien rozstrzygnąć o dalszym losie prowincji. Takie stanowisko potwierdził zarówno parlament w Madrycie, jak i Trybunał Konstytucyjny.