Minister gospodarki Arnaud Montebourg nie krył od dawna, że ma obiekcje co do polityki oszczędności budżetowych premiera Manuela Vallsa oraz prezydenta François Hollande'a. W ostatnich dniach zdecydował się na frontalny atak. W sobotnim wywiadzie dla „Le Monde" udowadniał, że oszczędności prowadzące do zwiększenia bezrobocia muszą mieć „drugorzędne znaczenie".
Miał na myśli zatwierdzony niedawno przez przez parlament plan rządowych cięć budżetowych opiewający na prawie 50 mld euro. Na niedzielnej konwencji Partii Socjalistycznej postawił kropkę nad i, twierdząc, że Francja jako druga potęga gospodarcza UE nie powinna się kierować „obsesją niemieckich konserwatystów", w dodatku „opętanych". Nie krył, że chodzi o forsowaną przez Niemcy politykę oszczędności budżetowych w postaci paktu fiskalnego wyznaczającego 3-proc. próg rocznego deficytu i granicę 60 proc. PKB w przypadku zadłużenia państwa.
Granice krytyki
Narastająca krytyka rządu w wykonaniu Montebourga, jak i cenionego sojusznika, jakim są Niemcy, skłoniła premiera Vallsa do działania. – Albo on, albo ja – miał zdaniem „Le Parisien" powiedzieć prezydentowi. Według innych źródeł zarówno premier, jak i prezydent doszli do wniosku, że czas najwyższy pozbyć się niewygodnego ministra. Tym bardziej że poparło go dwóch innych członków rządu.
W rezultacie premier podał do dymisji cały rząd. Na polecenie Hollande'a przystąpił do formowania nowego gabinetu. Jego skład zostanie zaprezentowany dzisiaj.
Jednak nie wszystko będzie jak dawniej, chociaż nazwisko premiera nie ulegnie zmianie.