Już w swoim przemówieniu w Tallinie Barack Obama oświadczył, że zamiarem USA jest „osłabienie i rozbicie" ugrupowania terrorystycznego Państwo Islamskie (IS), aby „nie stanowiło już zagrożenia".
Wstępem do rozważenia kroków przeciwko islamistom przez szczyt NATO był wspólny artykuł Baracka Obamy i Davida Camerona opublikowany w brytyjskim dzienniku „The Times". W artykule prezydent USA i premier Wielkiej Brytanii obok postulatów wzmocnienia NATO i przeciwstawienia się polityce Rosji wymienili także Państwo Islamskie jako jedno z większych zagrożeń bezpieczeństwa Zachodu.
Jak stwierdził Anders Fogh Rasmussen, sekretarz generalny NATO, nie wpłynął jeszcze oficjalny wniosek rządu w Bagdadzie o udzielenie siłom zbrojnym Iraku pomocy. Jeśli jednak taka prośba nadejdzie, to sojusz jest skłonny ją rozważyć z całą powagą. Rasmussen w bardzo dyplomatycznych słowach mówił o potrzebie rozpatrzenia wszelkich okoliczności, co świadczy o tym, że poszczególni członkowie NATO nie są jednomyślni co do form, które powinna przybrać pomoc dla Bagdadu.
Nawet stosunek do misji szkoleniowych i doradczych nie jest jednoznaczny, bo część państw europejskich niechętnie podchodzi do wznowienia misji szkoleniowej NATO zakończonej w roku 2011. Jeszcze ostrożniejsze jest podejście do ewentualnych natowskich misji bojowych.
Na razie operacje bojowe w Iraku przeprowadza jedynie lotnictwo USA, które w stałej gotowości utrzymuje w irackiej przestrzeni powietrznej trzy, cztery samoloty lub drony. Dzięki amerykańskiemu wsparciu armia iracka i Kurdowie zdołali zatrzymać ekspansję Państwa Islamskiego, a nawet odzyskali kilka miejscowości.