Generała Veljko Kadijevicia poszukiwały władze Chorwacji, zarzucając mu dokonanie zbrodni wojennych w czasie wojny domowej w Jugosławii. Ale Kadijević uzyskał status uchodźcy politycznego w Rosji i tamtejszy MSZ nawet nie odpowiadał na chorwackie zapytania o niego.
W rosyjskiej stolicy ostatni minister obrony Jugosławii nie był jedynym uchodźcą z Belgradu. Mieszkali tu m.in. krewni Slobodana Miloszevicia. Jednak społeczność serbskich emigrantów w Moskwie była jedną z mniej licznych i mniej utytułowanych.
Po rewolucji tulipanów w 2005 roku z Kirgizji uciekł ówczesny prezydent Askar Akajew z rodziną. Rosyjscy przywódcy odnosili się do niego z niechęcią, ale udzielili schronienia jemu i całej rodzinie. Jego następca zaś Kurmanbek Bakijew – który prowadził politykę raczej prorosyjską i dążył do zamknięcia amerykańskiej bazy lotniczej w kirgiskim Manas – musiał się schronić w Mińsku, u Aleksandra Łukaszenki. Moskwa odmówiła mu ochrony; być może był to rodzaj odwetu za wielkość łapówek, jakie kazał sobie płacić Rosjanom, jeszcze będąc prezydentem.
Uchodźcy z państw, które uzyskały niepodległość po rozpadzie ZSRR, przybywali do Rosji już od początku lat 90. Największą grupę wśród nich stanowili byli oficerowie KGB oraz prorosyjscy politycy z Gruzji i Azerbejdżanu, którzy uciekali z tych państw po kolejnych nieudanych zamachach i próbach obalenia prezydentów: Eduarda Szewardnadzego, Hejdara Alijewa i jego syna Ilhama.
Osobną grupę uciekinierów stanowili... gangsterzy. Najwięcej ich uszło z Gruzji rządzonej przez Micheila Saakaszwilego. Władze w Moskwie próbowały nawet użyć ich do obalenia byłego prezydenta, ale nie udało się. Rosjanie przygarniali grzeszników nie tylko z Kaukazu. W 2008 roku ówczesny prezydent Dmitrij Miedwiediew nadał rosyjskie obywatelstwo Mołdawianinowi Grigorijowi Karamalece, znanemu milicji w Kiszyniowie pod pseudonimem Bułgar.