Książę William odwiedzi Fukushimę

Niedługo przed kolejną rocznicą wypadków z marca 2011 roku dojdzie do ważnej wizyty.

Aktualizacja: 24.02.2015 09:36 Publikacja: 24.02.2015 08:33

Książę William

Książę William

Foto: Bloomberg

Książę William zapowiedział plan wizyty w Japonii. Przylatuje 26 lutego, zostaje do 1 marca. W międzyczasie, najważniejszym punktem spotkania z japońską kulturą będzie wyprawa do Fukushimy. Zaplanowano ją na ostatni dzień lutego.

Ważna wizyta

Do odwiedzin dojdzie niecałe dwa tygodnie przed czwartą rocznicą potrójnej katastrofy z 11 marca 2011 roku. Nie podano jeszcze oficjalnego planu przygotowanego dla księcia, jednak wiadomo, że wraz z premierem Shinzo Abe odwiedzi on zarówno tereny dotknięte poatomowymi wysiedleniami, jak i spotka się z rodzinami, które do tej pory nie mogą wrócić do swoich domów. Wizyta będzie miała na celu zaprezentowanie wysiłków strony japońskiej, które wkłada się w odbudowę terenów wokół elektrowni. Rząd z Tokio dodaje w komunikacie prasowym, że pojawienie się tak ważnego gościa w pobliżu Fukushimy ma świadczyć o bezpieczeństwie terenu i stanowić dla obcokrajowców wyraźny znak, że sprawy idą w dobrą stronę.

Japonia nie ustaje w wysiłkach przywracania terenów atomowej zony do życia. Z końcem stycznia uruchomiono połączenie autobusowego pomiędzy miastami Minami-Soma i Naraha oraz pierwszy całodobowy sklep na terenie, na którym ludzie jeszcze nie mogą wracać do siebie. Na opustoszałe od czterech lat tereny życie wraca dzięki temu późnym wieczorem, a właściwie nocą, gdy transporty pracowników usuwających zniszczenia w elektrowni wyjeżdżają ze ścisłej strefy zagrożenia i mogą wreszcie nacieszyć się choć odrobiną normalności w postaci sklepu spożywczego w sąsiedztwie.

Rewitalizacja terenów

1 marca, zaraz po odwiedzinach księcia Williama, spółka East Nippon Expressway zapowiada otwarcie autostrady Joban. To droga prowadzącą od północy Tokio do miasta Tomiya w prefekturze Miyagi w północnej części Japonii, regionie Tohoku. W większości była przez cały czas przejezdna, jednak najważniejsze jest przywrócenie do użytku jej 14-kilometrowego fragmentu w okolicach elektrowni Fukushima. Odcinek pomiędzy miastami Okuma i Futaba pozostawał przez ostatnie lata wyłączony z normalnego ruchu, ponieważ mógł stwarzać zbyt duże zagrożenie.

Autostrada Joban najbliżej przechodzi w odległości 6 kilometrów od elektrowni. Można już nią jeździć bez wymaganych wcześniej przepustek, natomiast na nowym-starym fragmencie nie będzie można z drogi zjechać. Kierowcy na odcinku o dokładnej długości 14,3 kilometra miną 6 liczników promieniowania pokazujących aktualne dane. W tym tygodniu można było na nich znaleźć wskazanie 5,5 mikrosiwertów na godzinę. Według wyliczeń ekspertów transportu i specjalistów od energii atomowej podczas przejazdu tą częścią autostrady Joban kierowca pojazdu poruszającego się z prędkością 70 km/h przyjmie dawkę 0,2 mikrosiwerta. To równowartość ok. 1/300 zwykłego prześwietlenia klatki piersiowej. Dla porównania międzykontynentalny lot z Niemiec do Singapuru oznacza ekspozycję na promieniowanie w wysokości 39 mikrosiwertów. Konstruktorzy drogi zadbali także o dodatkowe środki bezpieczeństwa i wyłożyli pobocza 15-sentymetrową warstwą betonu. Dzięki temu ma nie dojść do żadnego niekontrolowanego osypywania się potencjalnie skażonej ziemi czy spływania skażonej wody.

Ciągłe problemy

Niestety wciąż Fukushima nie jest wolna od incydentów. W minioną niedzielę doszło do kolejnego już wycieku wody, której skażenie przekraczało 70 razy normę. Przez cztery minione lata informacje z Fukushimy straszyły szczurami przegryzającymi kable instalacji elektrycznej w elektrowni, pracownikami wykorzystywanymi przez operatora obiektu, firmę TEPCO do pracy na czarno, bałagan wokół skażonego terenu miał przyciągać nawet słynną japońską mafię, yakuzę. Wreszcie kilka tygodni temu poinformowano o niepełnoletnich Japończykach zatrudnianych do odgruzowywania w zonie.

Na blogach podróżniczych, których autorzy udawali się na tereny prefektury Fukushima, można znaleźć przygnębiające relacje o miejscach, w których czas się zatrzymał blisko 50 miesięcy temu. O stertach worków ze skażoną ziemią, która skrupulatnie usunięta z trawników wciąż czeka obok domu na wywiezienie na jakieś odległe tereny. Ludzie nie mają już nawet siły burzyć się przeciwko nieudolności władz w przywracaniu terenu do życia, ale natura zaczyna sobie radzić po swojemu.

Nadzieja jest, ponieważ pod koniec ubiegłego roku udało się na skażonych terenach wyhodować pierwszy wolny od szkodliwych substancji ryż.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1183
Świat
Trump podarował Putinowi czas potrzebny na froncie
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1182
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński