Reklama

Wizyta pięknych obietnic

Polska zrobi wszystko, by Zachód podał rękę Ukrainie – oświadczył Bronisław Komorowski. Tak naprawdę zrobić może jednak niewiele.

Aktualizacja: 09.04.2015 20:26 Publikacja: 09.04.2015 19:38

Obaj prezydenci na cmentarzu w Bykowni oddali hołd polskim oficerom zamordowanym przez NKWD

Obaj prezydenci na cmentarzu w Bykowni oddali hołd polskim oficerom zamordowanym przez NKWD

Foto: AFP, Genya Savilov

Dzień zaczął się od wpadki Pałacu Prezydenckiego. Na jego stronie internetowej pojawiła się informacja, że to pierwszy raz głowa państwa polskiego będzie przemawiać w Radzie Najwyższej Ukrainy. Tak miał podpowiedzieć ambasador tego kraju w Warszawie Andrij Deszczyca. Tyle że to nieprawda, bo w parlamencie w Kijowie przemawiał już 21 maja 1997 r. Aleksander Kwaśniewski.

Ukraińscy deputowani – to rzadkość – stawili się w czwartkowe przedpołudnie niemal w komplecie. A przemówienie Komorowskiego przyjęli z entuzjazmem, często przerywając je oklaskami. Były one wyjątkowo burzliwe, gdy prezydent roztoczył wizję integracji Ukrainy z Zachodem.

– Drzwi do struktur świata zachodniego, a szczególnie do Unii Europejskiej, muszą pozostać otwarte, muszą być otwarte przed Ukrainą – oświadczył polski przywódca.

Ale ma to niewiele wspólnego ze stanowiskiem najważniejszych krajów Wspólnoty, do których należy decyzja w tej sprawie.

– W 2007 r., gdy zaczęliśmy negocjacje o umowie o wolnym handlu, Ukraińcom bardzo zależało na wpisaniu do tego dokumentu odniesienia do art. 49 traktatu o Unii [gwarantuje każdemu krajowi Europy prawo do starania się o członkostwo w UE – red.]. Ale już wówczas nie było na to zgody krajów członkowskich. Zawsze jasno to mówiliśmy Ukraińcom – podkreśla w rozmowie z „Rz" wysoki rangą dyplomata niemiecki.

Reklama
Reklama

Unia nie chce Ukrainy

Zdaniem prezydenta Petra Poroszenki dla Ukrainy – poza uzyskaniem perspektywy europejskiej na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Rydze za miesiąc – najważniejsze będzie zniesienie wiz do Unii.

– W tej kwestii Polska zajmuje jednoznaczne proukraińskie stanowisko – oświadczył Komorowski, dodając, że liczy na uzyskanie w Rydze zgody w tej sprawie.

– Nie byłabym taką optymistką – mówi jednak „Rz" Maja Kocijancic, rzeczniczka ds. zagranicznych Komisji Europejskiej.

Nic o zniesieniu wiz nie ma także w projekcie konkluzji szczytu, który cytuje Radio Free Europe. Powodem jest to, że Ukraińcy nie są w stanie kontrolować swoich granic, przede wszystkim z Rosją. Wiele państw Unii obawia się także masowej fali emigracji z pogrążonego w głębokim kryzysie gospodarczym kraju. Jednak polskie źródła dyplomatyczne argumentują, że bez wiz mogliby przyjeżdżać tylko posiadacze paszportów biometrycznych, których władze w Kijowie nie są w stanie wydawać więcej niż 160 tys. rocznie.

Niezależnie od spraw wizowych Komorowski uważa, że nasz kraj robi dla Ukrainy wiele.

– Polska wyciągnięta ręka to nie jest kwestia aktualnej koniunktury politycznej, lecz naszego zrozumienia historycznych procesów zachęcających do dostrzegania w Ukrainie równoprawnego oraz niezmiernie ważnego partnera i sąsiada – oświadczył przed ukraińskimi deputowanymi prezydent.

Reklama
Reklama

Jednak w czasie wizyty konkretne deklaracje takiego wsparcia nie padły. Już w styczniu Ewa Kopacz zapowiedziała w Kijowie uruchomienie wartego 100 mln euro kredytu dla Ukraińców. Suma jest skromna, ale i tak jej połowa ma być przeznaczona na modernizację polsko-ukraińskich przejść granicznych. Poza tę deklarację Komorowski w czwartek nie wyszedł. Z naszych informacji wynika także, że Polska nie dostarcza Ukrainie broni, o co Kijów wielokrotnie zabiegał.

– W sensie emocjonalnym to było dobre przemówienie, ale gdy idzie o meritum, nie wychodziło poza unijną przeciętną. Nasz kraj nie chce się wychylać, takie czasy – mówi „Rz" Paweł Kowal, były wiceszef MSZ (w rządzie PiS).

Prezydent zapowiedział, że Polska jest gotowa wziąć udział w ewentualnej misji pokojowej ONZ, która mogłaby kontrolować przestrzeganie rozejmu na granicy z Rosją. Źródła dyplomatyczne przyznają jednak, że szanse na urzeczywistnienie tej inicjatywy są bliskie zera. Przeciwna jej jest Rosja, która ma prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa.

Zachód już raz złamał słowo

W tej sytuacji Komorowski, który odwiedził m.in. cmentarz polskich oficerów zamordowanych przez NKWD w Bykowni na przedmieściach Kijowa, złożył Ukraińcom jeszcze jedną obietnicę.

– Kraje UE i NATO uznają integralność terytorialną Ukrainy w granicach ustanowionych w 1991 r. Zmiany tych granic siłą, wbrew woli ukraińskiego narodu, nigdy nie znajdą naszej akceptacji i zawsze będą przez nas potępiane – oświadczył.

Jednak ukraińskie media do tej deklaracji odnoszą się ostrożnie. W 1994 r. w zamian za oddanie broni jądrowej Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja już gwarantowały integralność terytorialną Ukrainy. Później ani Waszyngton, ani Londyn nie zdołał zapobiec aneksji Krymu i okupacji Donbasu.

Reklama
Reklama

Meandry polityki historycznej

Gdy prezydent Komorowski opuścił budynek Werchownej Rady, deputowani przyjęli pakiet czterech ustaw dotyczących upamiętnienia historii swego kraju. Wśród nich dokument, który ustala status prawny byłych członków UPA. Projekt ustawy o „prawnym statusie uczestników walki o niepodległość Ukrainy w XX wieku" dwa dni przed wizytą prezydenta zgłosił syn dowódcy UPA z czasów wojny Romana Szuchewycza, Juryj. 79-latek jest obecnie deputowanym z Partii Radykalnej Olega Laszki.

Za bojowników o wolność uznano wszystkich, którzy działali na rzecz niepodległości Ukrainy zarówno w organizacjach politycznych, jak i wojskowych: a więc nie tylko UPA, lecz i OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów). Od tej chwili oficjalnie uznawane są stopnie wojskowe nadane im w organizacjach, w jakich służyli. Ustawa przewiduje również możliwość objęcia ich (i rodzin) różnymi zniżkami i pomocą socjalną, ale to w większości pozostawiono władzom regionalnym. Karane będzie negowanie sensu ich walki.

Ustawa w żaden sposób nie odnosi się do zbrodniczej działalności UPA wobec ludności polskiej.

Jednocześnie parlament przyjął ustawę o „uwiecznieniu walki i zwycięstwa nad faszyzmem w latach 1939–1945", która wydaje się stać w sprzeczności z poprzednią. Zgodnie z nią honorowana jest m.in. walka Ukraińców w szeregach wojska polskiego we wrześniu 1939 roku, ale nie w ukraińskich formacjach walczących przeciw nam w szeregach armii niemieckiej (np. batalion „Nachtigall", w którym służyli m.in. przyszli partyzanci UPA). To prawdopodobnie skutek niewielkiej znajomości tragicznej historii polsko-ukraińskiej wśród deputowanych, w większości pochodzących spoza zachodniej Ukrainy.

Kolejne dwie ustawy udostępniają publicznie wszelkie dokumenty z archiwów komunistycznych służb specjalnych z lat 1917–1991 oraz zakazują używania symboliki nazistowskiej i komunistycznej na terenie Ukrainy. Jednak mimo spontanicznego zeszłorocznego obalania pomników Lenina w całym kraju w dalszym ciągu jest ich co najmniej kilkaset (głównie w południowej i wschodniej części kraju), a także bardzo wiele ulic jego imienia (i innych komunistów) w miastach.

Reklama
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1394
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama