- W dzieciństwie zawsze słyszałem od ojca: Krym to Rosja. Miał to w swojej duszy – powiedział mieszkający w Danii 89-letni książę Dmitrij Romanow, praprawnuk cara Mikołaja I, który wraz ze swoją małżonką odwiedził Półwysep Krymski. – Ze wszystkich najważniejszych dla nas miejsc mój ojciec Roman Pietrowicz najbardziej uwielbiał Krym. Dziś jako jego syn przyjechałem już do naszego Krymu – konkludował cytowany przez rosyjską agencję Interfax.

Romanowa na lotnisku w Symferopolu przywitał wicepremier anektowanego przez Rosjan Krymu Dmitrij Połonski. Wyraził on nadzieje, że półwysep stanie się domem dla potomków rodziny carskiej. Z kolei najstarszy potomek Romanowów potwierdził, że zamierza przeprowadzić się wraz z rodziną z Danii na Krym.

- Muszę naradzić się ze swoją żoną i zdecydować o dalszym losie naszego domu w Danii. Dla nas przeprowadzka byłaby szczęściem, gdyby to było możliwe. Nie jest jednak łatwo pozostawić jeden kraj dla innego. Mamy dom w Danii, stałem się już Duńczykiem. Królowa Danii jest moją królową – powiedział Dmitrij Romanow. Jak twierdzi, przed swoim wyjazdem na Krym poinformował o tym duńską królową Małgorzatę II, z którą potomek rosyjskiego cara utrzymuje przyjazne stosunki (łączą ich więzi rodzinne – red.).

Wcześniej o swoich zamiarach przeprowadzki się do Petersburga mówiła mieszkająca w Hiszpanii księżna Maria Romanowa (praprawnuczka cara Aleksandra II), która od lat walczy o przywództwo domu Romanowów, do którego pretenduje również Dmitrij Romanow. Duma obwodu leningradzkiego nawet zapowiadała, że wyznaczy w tym celu odpowiednie miejsce, gdzie mogłaby mieścić się siedziba potomków rodziny carskiej. Rosyjskie media informowały, że siedzibą Romanowów mógłby zostać znajdujący się w okolicach Petersburga pałac Pawłowski lub pałac w Liwadii będący jedną z głównych atrakcji turystycznych anektowanego Krymu.