Niemcy: Po roku Pegida ma się lepiej niż do tej pory

Wraz ze wzrostem liczby uchodźców następuje radykalizacja ich przeciwników. Rząd niewiele obywatelom tłumaczy.

Aktualizacja: 20.10.2015 20:47 Publikacja: 20.10.2015 18:37

Niemcy: Po roku Pegida ma się lepiej niż do tej pory

Foto: AFP

Kiedy przed rokiem Niemcy po raz pierwszy usłyszeli o Pegidzie, nikt nie zdawał sobie sprawy, że organizacja pod wodzą nikomu nieznanego Lutza Bachmanna z Drezna zagości na stałe na pierwszych stronach gazet. Pierwsza demonstracja Pegidy, czyli Patriotycznych Europejczyków przeciwko Islamizacji Zachodu, zgromadziła zaledwie kilkuset zwolenników.

Po roku, w ostatni poniedziałek, w tym samym Dreźnie – ale już przed reprezentacyjnym gmachem opery – zebrało się prawie 20 tys. osób. Tydzień wcześniej demonstranci zaprezentowali makiety szubienic dla kanclerz Angeli Merkel oraz szefa SPD i wicekanclerza Sigmara Gabriela, na których mieli symbolicznie zawisnąć za otwarcie granic dla setek tysięcy uchodźców. Sprawą zajęła się prokuratura. W poniedziałek podobizna Angeli Merkel widniała już na plakatach w brunatnym nazistowskim mundurze.

W tym czasie Henriette Reker, zwyciężczyni w wyborach na burmistrza Kolonii, walczyła o życie w szpitalu po ataku nożowym 44-letniego Franka S., który zadając jej cios, krzyczał, że Niemcy należy uwolnić od takich jak ona ludzi aprobujących masową imigrację.

Henriette Reker jest pierwszą ofiarą fali nienawiści, która nasila się w Niemczech wraz z przekraczaniem granic kraju przez nowych imigrantów. – Następuje dalsza polaryzacja społeczeństwa. Rośnie liczba tych, którzy nie rozumieją, dlaczego rząd nie postępuje w sposób, jakiego oczekuje większość obywateli – tłumaczy „Rz" prof. Werner Patzelt.

Angela Merkel w wywiadzie sprzed kilku dni dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung" nie mówi o polaryzacji społeczeństwa, przypominając, że dostrzega też wielką ofiarność i chęć niesienia pomocy uchodźcom ze strony zwykłych obywateli. W samym Dreźnie w czasie demonstracji Pegidy kilkanaście tysięcy osób urządziło kontrdemonstrację. Taką praktykę stosują środowiska antynazistowskie od lat wobec spotkań, marszów czy zebrań neonazistowskiej NPD. O tej partii już niemal prawie zapomniano.

Jako obiekt ataków wielu środowisk zastąpiła ją Pegida. Szef niemieckiego MSW zaliczył tę organizację do grona skrajnej prawicy, nadając tym samym taki sam status jak NPD. Minister sprawiedliwości Heiko Maas z kolei przypomniał, że „kto prezentuje szubienice oraz wąs a la Hitler nie ma już żadnych wymówek". Z wąsem takiego rodzaju sfotografował się nie tak dawno Lutz Bachmann, założyciel Pegidy.

O ile MSW oceniało do tej pory liczbę członków skrajnie prawicowych organizacji gotowych do aktów terrorystycznych na ok. 6 tys., o tyle obecnie wychodzi z założenia, że jest ich już ok. 10 tys. Gwałtownie rośnie także liczba aktów motywowanych nienawiścią rasową – do czerwca tego roku było ich około 200,  w lipcu zanotowano ich już 423, w sierpniu – ponad 600. Do połowy października naliczono 522 akty przemocy wobec imigrantów, w tym kilkadziesiąt podpaleń schronisk dla uchodźców. Na tej fali spłonął w Gudensberg w Hesji –  dom należący do jednej z firm, w którym mieszkali polscy i bułgarscy robotnicy. Wielu odniosło obrażenia.

Nie wszystkie niemieckie media piszą o tym wszystkim, nazywając rzeczy po imieniu. Znany pisarz i dramaturg Botho Strauß skarżył się niedawno w „Spieglu", iż wszechobecny wymóg poprawności politycznej nie pozwala na prowadzenie otwartej dyskusji na temat uchodźców, bo każdy sprzeciw wobec nich grozi zaliczeniem do obozu skrajnie prawicowego. – W ciągu jednego dnia przyjęliśmy 17 mln nowych obywateli z NRD oraz Niemców i Żydów z byłego ZSRR i uchodźców z Bałkanów – odpowiedział jeden z publicystów „Spiegla", przypominając wydarzenia sprzed ćwierć wieku. Kryje się w tym posłanie, że jeżeli wtedy się udało, to dlaczego nie miałoby się udać teraz.

Wtedy nikt nie pytał obywateli o zdanie. Tak jak teraz. – To ogromny błąd. Ale nie ma nawet dyskusji w łonie partii Angeli Merkel, rządzącej CDU – mówi „Rz" prof. Klaus Schroeder z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. W takich warunkach Pegida rośnie w siłę. Zwłaszcza na wschodzie Niemiec.

Kiedy przed rokiem Niemcy po raz pierwszy usłyszeli o Pegidzie, nikt nie zdawał sobie sprawy, że organizacja pod wodzą nikomu nieznanego Lutza Bachmanna z Drezna zagości na stałe na pierwszych stronach gazet. Pierwsza demonstracja Pegidy, czyli Patriotycznych Europejczyków przeciwko Islamizacji Zachodu, zgromadziła zaledwie kilkuset zwolenników.

Po roku, w ostatni poniedziałek, w tym samym Dreźnie – ale już przed reprezentacyjnym gmachem opery – zebrało się prawie 20 tys. osób. Tydzień wcześniej demonstranci zaprezentowali makiety szubienic dla kanclerz Angeli Merkel oraz szefa SPD i wicekanclerza Sigmara Gabriela, na których mieli symbolicznie zawisnąć za otwarcie granic dla setek tysięcy uchodźców. Sprawą zajęła się prokuratura. W poniedziałek podobizna Angeli Merkel widniała już na plakatach w brunatnym nazistowskim mundurze.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 959
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 958
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 957
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 956