We Francji mniej dzieci

Wygląda na to, że w tym roku na świat przyjdzie zdecydowanie mniej Francuzów niż dotychczas. Ocenia się, że spadek ten wynosi obecnie 2,75 proc. Wiadomość ta wywołała ożywioną debatę i poszukiwanie winnych. Opozycja nie ma wątpliwości, że winien jest kierowany przez socjalistów rząd. Przy tym nie jest jeszcze wcale pewne czy spadek urodzin jest początkiem trwałego trendu.

Wiadomo jedynie, że w okresie styczeń - wrzesień urodziło się 569 tys. dzieci. W tym samym czasie roku ubiegłego urodzin było niemal 15 tys. więcej , a w 2012 roku nawet o 20 tys. Mimo takiego spadku stopa urodzeń pozostaje na niezmienionym poziomie co oznacza, że na jedną kobietę przypada 1,99 dziecka. Francja jest jedynym krajem UE w którym współczynnik ten jest nie tylko wyjątkowo wysoki ale pozostaje na takim poziomie od prawie dziesięciu lat.

Dlatego wszelkie wahania statystyk demograficznych wywołują wielkie emocje. Zdaniem krytyków obecny spadek urodzin jest bezpośrednią konsekwencją zmniejszeniem dopłat do dzieci. Od połowy roku rodziny z dochodem miesięcznym wyższym od 6 tys. euro otrzymują  jedynie połowę sumy dopłat dla dzieci. Dochód wyższy niż 8 tys. euro sprawie, że dopłaty kurczą się do jednej czwartej. Dopłata na drugie dziecko wynosi 129 euro miesięcznie. Posiadanie trójki dzieci wzbogaca rodzinny budżet o 295 euro. Równocześnie zmniejszony został z 36 miesięcy do 18 okres urlopu macierzyńskiego. Niekorzystny wpływ  na budżet rodzin o średnim poziomie zamożności mają zmiany podatkowe.

Rząd szuka oszczędności gdzie tylko się da licząc przy tym na to, że widoczne będą wkrótce efekty reformy gospodarczej. Jak na razie są znikome. Tymczasem w 2017 roku odbędą się we Francji wybory prezydenckie. Obecny prezydent Francois Hollande ma małe szanse na reelekcję. Cieszy się poparciem zaledwie 19 proc. obywateli. Dla porównania przywódczyni prawicowego Frontu Narodowego, Marine Le Pen ma wśród obywateli 27 proc.