– Popieramy kandydaturę kobiety z Europy Wschodniej – powiedział ostatnio Witalij Czurkin, ambasador Rosji przy ONZ.
Te kryteria świetnie wypełnia Irina Bokowa z Bułgarii, obecnie na czele UNESCO, agendy ONZ zajmującej się współpracą w dziedzinie kultury, sztuki i nauki. Jako oficjalnego kandydata zgłosił ją już nawet rząd w Sofii.
Ale z Bokową jest inny problem: może zostać zakwestionowana przez USA jako zbyt bliska Rosji: należała do partii komunistycznej. W zanadrzu jest więc inna Bułgarka – Kristalina Georgiewa, obecnie wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej.
Georgiewa ma znacznie lepsze relacje z USA, bo w przeszłości pracowała w Banku Światowym. Ma też świetne notowania w Europie. Jest komisarzem już drugą kadencję, najpierw zajmowała się pomocą humanitarną, teraz budżetem. Może się więc pochwalić doświadczeniem menedżerskim w ważnych dla ONZ obszarach, a do tego jest specjalistą od finansów, co przyda się w ogromnej i skomplikowanej międzynarodowej organizacji. No i jest kobietą, a to staje się prawie równie ważne w procesie kwalifikacyjnym, co bycie Europejczykiem ze Wschodu.
– Przyszedł czas na kobietę – powiedział ostatnio Matthew Rycroft, ambasador Wielkiej Brytanii przy ONZ, cytowany przez portal Medium.com.
Fico niechętny muzułmanom
W tej sytuacji mniejsze szanse mają politycy słowaccy: Miroslaw Lajcak, minister spraw zagranicznych, i Jan Kubis, przedstawiciel ONZ w Iraku. ich notowania pogarsza również fakt, że Bratysława była najgłośniejszym przeciwnikiem dzielenia się uchodźcami w UE, a premier Robert Fico wygłaszał komentarze niechętne muzułmanom. To nie są dobre referencje dla sekretarza generalnego organizacji, która gromadzi również kraje muzułmańskie i które w najbliższych latach będzie się zmagała z problemem uchodźców.