Od dzisiaj rozpoczyna się odliczanie w wyścigu o serca obywateli – oświadczył Christian Kern, nowy szef rządu z ramienia socjaldemokratycznej SPÖ, w swym pierwszym wystąpieniu w parlamencie. Ogłosił polityczny New Deal, który powinien zapewnić Austrii stabilizację w najbliższych latach i naprawić błędy przeszłości.
Ale na takie inicjatywy może już być za późno. W najbliższą niedzielę odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich i wiele wskazuje na to, że wygra w nich Norbert Hofer, kandydat Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ). Ugrupowanie to założył kiedyś Jörg Haider. Obecnie partią, która z niego wyszła, kieruje Heinz-Christian Strache. Jego nazwisko stawia się w Europie w jednym szeregu z przywódcami Frontu Narodowego Marine Le Pen czy Partii Wolności Geertem Wildersem.
Kolej na populistę
Norbert Hofer zdeklasował w pierwszej rundzie swych przeciwników, zdobywając 35 proc. głosów. Ale nie to było największą rewelacją tej rundy, lecz fakt, iż do drugiej nie przeszli kandydaci dwu partii rozdających karty w austriackiej polityce od dziesięcioleci: socjaldemokratów ze SPÖ oraz chadeków z VPÖ. Obie partie tworzą od prawie dziesięciu lat koalicję rządową, na czele której stał przez ostatnie osiem lat Werner Faymann. Podał się do dymisji, uznając wynik pierwszej rundy jako swoiste wotum nieufności społeczeństwa. Nowy kanclerz Christian Kern pragnie odzyskać zaufanie wyborców, licząc na to, że zdoła się utrzymać na stanowisku premiera do wyborów w 2018 roku. Ale w niedzielę 45-letni Norbert Hofer może wyjść zwycięsko z konfrontacji z 72-letnim Alexandrem Van der Bellenem, związanego z Zielonymi, który w pierwszej rundzie miał 21 proc. poparcia. Jak wynika z szacunków Gallupa, Hofer ma przewagę 53:47.
– Zwycięstwo Hofera jest bardzo prawdopodobne. Jak i to, że będzie się starał doprowadzić do dymisji rządu i do nowych wyborów parlamentarnych – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Hannes Swoboda, były szef socjaldemokratów w Parlamencie Europejskim. W takiej sytuacji FPÖ może się okazać najsilniejszą partią, bez której niemożliwe będzie utworzenie rządu.
Podobnie już było w 2000 roku, kiedy powstał rząd VPÖ oraz FPÖ. Wejście Haidera do konserwatywnego rządu kanclerza Wolfganga Schüssela stało się przyczyną zastosowania przez Unię Europejską sankcji wobec Austrii w postaci zamrożenia na osiem miesięcy relacji z tym krajem. Było to działanie bezprecedensowe. Koalicja przetrwała do 2006 roku, jednak w FPÖ doszło do rozłamu i utworzenia przez Haidera nowej partii.