Państwo czy półpaństwo

W drugą rocznicę ogłoszenia niepodległości Kosowo apeluje do świata o jak najszybsze uznanie. Dotychczas zrobiło to jedynie 65 krajów. Czy można uznać je za pełnoprawne państwo?

Publikacja: 14.02.2010 00:01

Państwo czy półpaństwo

Foto: AFP

Dwa lata temu były fajerwerki, euforia, wielkie oczekiwania. Po roku zapał Albańczyków nie osłabł. – Ale skończył się miesiąc miodowy, teraz czeka nas ciężka praca – mówiła nam wówczas jedna z najbardziej znanych kosowskich dziennikarek Jetta Xharra.

Dziś, w przededniu drugiej rocznicy, Kosowo wciąż nie ma swojego telefonicznego numeru kierunkowego i aby dodzwonić się do Prisztiny trzeba wykręcić +381 – jak do Serbii. Podobnie jest z komórkami, tyle że w tym przypadku trzeba wykręcić kod Monako (+377).

– Zjeździłem Kosowo wzdłuż i wszerz. Tam nie ma żadnej nowoczesnej infrastruktury, ani żadnych inwestycji nowoczesnego państwa. Wszystko opiera się na pomocy międzynarodowej lub przemycie. Nie ma szans, by Kosowo zostało przyjęte do ONZ, gdyż na to muszą się zgodzić wszystkie wielkie mocarstwa. A takiej zgody, z powodu stanowiska Rosji i Chin, nie ma i nie będzie – mówi „Rz” prof. Zdzisław Galicki, członek Komiji Prawa Międzynarodowego ONZ i dyrektor Instytutu Prawa Międzynarodowego UW.

[srodtytul]Bez polskiej ambasady[/srodtytul]

W ciągu ostatniego roku Kosowo uznało tylko 11 nowych państw (jako ostatnie Mauritius i Malawi). Mimo olbrzymich zabiegów dyplomatycznych i wynajęcia agencji PR przez rząd to bardzo mało. Dlatego w ostatnich dniach władze w Prisztinie wysłały listy do wszystkich krajów (z wyjątkiem niemożliwych do przekonania Chin i Rosji), które go nie uznały.

Dziś spośród 192 członków ONZ Kosowo poparło jedynie 65 krajów. Jednak tylko kilka z nich otworzyło w Prisztinie swoje placówki (USA, Francja, Niemcy, Malezja, Finlandia, Czechy, Chorwacja, Belgia i Albania). Nawet samo Kosowo ma przedstawicielstwa jedynie w kilkunastu państwach, głównie Europy. Co więcej nie wszystkie państwa, które poparły niepodległość, akceptują kosowskie paszporty.

Warszawy, choć uznała Kosowo, nie łączą z Prisztiną żadne stosunki. – W najbliższym czasie nie ma planów utworzenia ambasady czy też przedstawicielstwa RP w Kosowie – poinformował nas MSZ.

Albańczyków to nie martwi. – Bolesna historia naszego narodu nauczyła nas cierpliwości. Jesteśmy przekonani, że z czasem uzna nas więcej państw. Musimy tylko czekać. Być może niektóre kraje jeszcze niezbyt dobrze znają naszą historię i potrzebują czasu, by ją zrozumieć – mówi „Rz” kosowska dziennikarka Valentina Saraczini.

[srodtytul]Chcą zaistnieć[/srodtytul]

Czy brak uznania całego świata przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu kraju? – Abolutnie nie. Nie ma na nie żadnego wpływu. Mamy parlament, rząd i swoje problemy, w tym najważniejszy – bezrobocie. Ale jesteśmy już członkami ważnych organizacji: Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego i mamy nadzieję, że dzięki temu gospodarka Kosowa będzie mogła się rozwijać. Inwestujemy też w nowe szkoły i budujemy drogi, które przyciągną inwestorów – mówi. Niedawno prezydent i premier wspólnie kładli kamień węgielny pod budowę gmachu Opery Narodowej Kosowa.

Politycy dwoją się i troją, by zaistnieć na arenie międzynarodowej. Prezydent Fatmir Sejdiu właśnie wrócił z Turcji, gdzie był witany z wielkimi honorami. W ubiegłym roku Angela Merkel otrzymała od niego gratulacje z powodu wyboru na kanclerza Niemiec, podobne listy otrzymali też nowi przywódcy UE Catherine Ashton i Herman Van Rompuy. W tym roku Sejdiu wysłał kondolencje do Haiti (nie mówiąc o pomocy finansowej w wysokości 50 tys. euro). Przyjmował na kolacji cały korpus dyplomatyczny akredytowany w Prisztinie. Jednak oficjalnych wizyt przywódców innych państw przyjmował niewiele (były m.in. ze Słowenii i Chorwacji). – Jako młody kraj mamy bardzo mały budżet. Ale każdego dnia, małymi kroczkami, idziemy do przodu – tłumaczy Saraczini.

[srodtytul]Co mówi prawo[/srodtytul]

Teoretycznie Kosowo spełnia wszystkie warunki niezbędne do istnienia państwa – ma terytorium, ludność i władzę. Czy z punktu widzenia prawa międzynarodowego możemy uznać je za państwo? – Jak się uprzemy to możemy. Suwerennej władzy niezbędnej do istnienia państwa nie ma na tym obszarze – odpowiada prof. Galicki. Czym zatem jest Kosowo? – Tworem terytorialnym politycznie wyodrębnionym, który przez część społeczeństwa międzynarodowego jest uznawany za państwo, a przez resztę nie – opisuje.

Prof. Edward Haliżak z Instytutu Studiów Międzynarodowych na UW stwierdza wprost: – Mamy do czynienia z państwem. Oprócz terytorium, ludności i władzy Kosowo ma też uznanie ważnych państw – mówi.

Z tym uznaniem politolodzy i prawnicy mają jednak pewien dylemat. – W podręcznikach mówimy, że uznanie międzynarodowe nie jest niezbędne dla istnienia państwa jako podmiotu prawa międzynarodowego. Jego brak może natomiast utrudniać współpracę międzynarodową. W praktyce oznacza to trudności z nawiązywaniem stosunków dyplomatycznych, handlowych itd. Dlatego dobrze jest, jeśli jednocześnie podmiot ten jest uznawany – tłumaczy Galicki.

Mimo to wskazuje na przypadki państw, które normalnie funkcjonowały, choć międzynarodowego uznania nie miały: – Przez lata trwał spór, czy uznać NRD za samodzielne suwerenne państwo. Ostatecznie państwo to zostało przyjęte do ONZ razem z RFN. Tak samo, w pierwszym okresie swojego istnienia nikt nie uznawał Rosji radzieckiej. Choć istniała samodzielnie jako państwo.

[srodtytul]Bez szans na ONZ[/srodtytul]

Państw – lub tworów quasipaństwowych – w nieco podobnej sytuacji jest jeszcze kilka. Choćby Tajwan, który uznały (odrębnie od Chińskiej Republiki Ludowej) 23 państwa, Abchazja i Osetia Południowa (4) uzależnione od Rosji, a także Turecka Republika Cypru Północnego. Żadne z nich nie ma szans na członkostwo w ONZ. – Jeśli chodzi o tzw. Cypr Północny, to jego mieszkańcy doskonale sobie tam radzą, również ekonomicznie. Można zostawić otwarty samochód na ulicy i nikt go nie ukradnie. Mają kilka uniwersytetów o międzynarodowej renomie. Mają rząd, parlament, prezydenta, własną policję, ale stacjonuje tam też turecka armia. Dlatego niezależność władzy i jej suwerenny charakter może jednak budzić wątpliwości – mówi prof. Galicki.

Ale z drugiej strony – jak wskazują eksperci – do ONZ należą też państwa słabe, upadające, bez normalnie funkcjonującej władzy. Np. Somalia. – Są tak słabe, że społeczność międzynarodowa powinna zastanowić się, czy nie przyłączyć ich do innego państwa. Z ekonomicznego punktu widzenia byłoby to bardziej opłacalne – mówi prof. Haliżak.

Dwa lata temu były fajerwerki, euforia, wielkie oczekiwania. Po roku zapał Albańczyków nie osłabł. – Ale skończył się miesiąc miodowy, teraz czeka nas ciężka praca – mówiła nam wówczas jedna z najbardziej znanych kosowskich dziennikarek Jetta Xharra.

Dziś, w przededniu drugiej rocznicy, Kosowo wciąż nie ma swojego telefonicznego numeru kierunkowego i aby dodzwonić się do Prisztiny trzeba wykręcić +381 – jak do Serbii. Podobnie jest z komórkami, tyle że w tym przypadku trzeba wykręcić kod Monako (+377).

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1103
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1102
Świat
Szef NATO: Musimy oddać Donaldowi Trumpowi sprawiedliwość
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1101
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Świat
Tragiczna lawina w Indiach. Pod śniegiem zostało uwięzionych kilkadziesiąt osób
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”