40 kongresmenów z obu partii i siedem godzin transmitowanej na żywo debaty. Barack Obama wraz z liderami demokratów próbował przekonać republikanów do poparcia reformy, która ma objąć ubezpieczeniem medycznym kilkadziesiąt milionów Amerykanów. – Wszyscy wiemy, że sprawa jest pilna. Niestety, mimo wielu negocjacji kwestia ta stała się przedmiotem bitwy ideologicznej – mówił Obama, zachęcając partie do porozumienia. Prezydent wspominał, że jego matka nie miała porządnej polisy i przed śmiercią musiała się użerać z firmami ubezpieczeniowymi.
Chociaż prezydent apelował, by nie robić z tej debaty „teatru politycznego”, to zarówno demokraci, jak i republikanie próbowali zdobyć przychylność wyborców. – Obaj obiecywaliśmy zmianę w Waszyngtonie. Osiem razy mówiłeś, że negocjacje w sprawie reformy zdrowia będą się toczyć przed kamerami. Cieszę się, że ponad rok później rzeczywiście tak jest – zwrócił się do Obamy były kandydat na prezydenta John McCain. I podkreślił, że proponowana przez Biały Dom ustawa została przygotowana za zamkniętymi drzwiami. Większość republikanów chce, by prace nad reformą rozpocząć od nowa. – Jest już po wyborach – przypomniał McCainowi Obama, którego obóz przekonuje, że nie ma czasu do stracenia. – Harvard właśnie opublikował badanie, z którego wynika, że każdego roku umiera 45 tysięcy Amerykanów, bo nie mają wykupionego ubezpieczenia medycznego – podkreślał lider demokratów w Senacie Harry Reid.
Przedstawiciele obu partii wspominali tragedie znajomych, do których doszło z powodu niedostępnej dla wielu opieki zdrowotnej. Dla demokratów był to dowód na to, że obecną reformę trzeba uchwalić jak najszybciej. Dla bojących się, że ustawa jeszcze zwiększy koszty, republikanów – przeciwnie.
Zarówno przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, jak i Barack Obama dziękowali republikanom za konstruktywne uwagi. Zgodnie z przewidywaniami analityków nie udało się jednak wypracować kompromisu. – Teraz albo nigdy – podkreślają komentatorzy w Waszyngtonie, przekonując, że jeśli Kongres przed kwietniem nie przyjmie ustawy, reforma przepadnie. Obama chce więc, by ustawę przyjęto w ciągu najbliższych tygodni. Jeśli nie przekona do tego republikanów, może się zdecydować na zastosowanie procedury pozwalającej uniknąć zablokowania debaty przez opozycję. Republikanie mówią, że byłaby to tyrania większości. Dla prezydenta klęska reformy mogłaby jednak oznaczać koniec marzeń o drugiej kadencji.
Według „Wall Street Journal” Biały Dom ma też plan B. Ma on polegać na rozszerzeniu dostępu do opieki zdrowotnej dla ok. 15 mln Amerykanów. Prezydent miałby to zrobić, przekonując firmy ubezpieczeniowe, by pokrywały koszty leczenia osób do 26. roku życia z polisy ich rodziców. To do przyjęcia dla wielu republikanów.