Do zbrodni doszło rok temu, teraz złapano morderców.
Gdy 17-letni Ciro Fontanarosa wsiadał – w samym sercu miasta, przy dworcu głównym – do swego nowiutkiego audi, został siedmiokrotnie postrzelony przez dwóch mężczyzn, a potem dobity strzałem w tył głowy. W Neapolu taka egzekucja w miejscu publicznym oznacza, że ofiara naraziła się lokalnej mafii, a los chłopaka ma być przestrogą dla innych.
Winą Ciro było to, że chciał być niezależnym gangsterem. Specjalizował się we włamaniach i napadach na jubilerów. Lokalny boss Ettore Bosti wysoko cenił zdolności nastolatka i chciał go zwerbować do swego klanu. Gdy namowy nie pomogły, zaczęły się groźby. Wreszcie chłopak został pobity. Wyrok na siebie wydał, rabując sklep jubilerski, z którego wyniósł biżuterię i zegarki o wartości 600 tysięcy euro. Kupił sobie samochód, obok którego zginął.
[srodtytul]Nie chciał, ale musiał[/srodtytul]
W Neapolu klany lokalnej mafii – camorry, tolerują drobnych złodziei, jednak tak spektakularnego napadu nie mogą pozostawić bezkarnie. Zdaniem włoskiej prasy jubiler, jak wszyscy biznesmeni w dzielnicy Secondigliano, z pewnością płacił mafii haracz za ochronę. Nieukaranie sprawcy oznaczałoby, że klan nie panuje nad swoim terytorium.