Opuszczono flagi, a stacje radiowe zrezygnowały z wielu programów i reklam. W środkach transportu publicznego bardziej zwraca się uwagę na kwestie bezpieczeństwa. Nie ma masowej paniki, pasażerowie nie odwrócili się od metra. Niektórzy się zatrzymują i przez chwilę stoją w milczeniu. Prawie wszyscy mają łzy w oczach.
- Akurat w tym czasie jechałem na uczelnię. Wyszedłem ze stacji tuż przed wybuchem. Kilka minut i mogło być po mnie - opowiadał na stacji Park Kultury 20-letni Andriej, student pobliskiego Uniwersytetu Lingwistycznego.
Po ataku zaostrzono środki bezpieczeństwa w metrze. Milicjanci - niekiedy z psami wyszkolonymi do wykrywania ładunków wybuchowych - patrolują teren wokół stacji; obserwują wejścia do podziemnej kolei. Wielu zmierzających do metra jest legitymowanych. Niektórym funkcjonariusze kontrolują bagaż. Patrole milicyjne widać również przy schodach ruchomych na stacjach i na peronach.
Swoją propozycję poprawy bezpieczeństwa maja internauci. W e-mailach wysyłanych do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa wskazują, że transport publiczny będzie sprawniejszy i bezpieczniejsi jeśli przesiądą się do niego urzędnicy, ministrowie i dyrektorzy państwowych firm. Rosjanie postulują zakaz korzystania ze służbowych samochodów.
[srodtytul]Ranni umierają w szpitalach [/srodtytul]