Belgijski dziennikarz Jean-Paul Mulders, który tropi na całym świecie krewnych Führera, namówił go na przeprowadzenie testu DNA.
– Żałuję, że się na to zgodziłem. Wolałbym przeżyć resztę życia, nie wiedząc o tym. Urodziłem się długo po jego śmierci. Nic o nim nie wiem. Teraz muszę żyć ze świadomością, że jestem z nim spokrewniony – powiedział Koppensteiner, cytowany przez brytyjski dziennik „Daily Mail”. Zapowiedział, że nie zamierza o niczym mówić swoim dwóm synom.
– Przeszliby piekło, gdyby ich szkolni koledzy się dowiedzieli. Nie mamy powodu do dumy. Ja i żona jesteśmy prostymi ludźmi, nie interesujemy się polityką, chcemy żyć w spokoju. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest by neonaziści czy jacyś inni wariaci zaczęli pukać do moich drzwi – podkreślał austriacki rolnik.
Jean-Paul Mulders znalazł już po obu stronach Atlantyku 39 żyjących krewnych Adolfa Hitlera. Szukał ich w archiwach, a następnie badał ich materiał genetyczny. DNA do badań porównawczych uzyskał dzięki podstępowi. Długo śledził jednego z krewnych Hitlera – Alexandra Stuarta-Houstona z Nowego Jorku. Wreszcie mężczyzna wyrzucił do kosza serwetkę, którą wcześniej otarł usta.
Większość wytropionych przez Muldersa osób mieszka w regionie Waldviertel w Austrii, rodzinnym kraju Hitlera, oraz w Stanach Zjednoczonych. Członkowie największej, austriackiej gałęzi rodziny Hitlerów wstydzą się słynnego kuzyna do tego stopnia, że zmienili nazwiska na Hietler, Hiedler albo Huetler.