Malijska armia, od lat szkolona przez Amerykanów i Francuzów, wyparła islamistów z miasta Konna w centralnej części kraju. Islamiści zajęli to miasto kilka dni temu.
Gdy w piątek prezydent Francji Francois Hollande zapowiadał interwencję francuskiej armii w Mali, w kraju tym już walczyli francuscy żołnierze. Operacja nosi kryptonim "Serwal".
Według przecieków - głównie z mediów amerykańskich - francuskie lotnictwo wspiera żołnierzy malijskich. Niemal na pewno oznacza to, że Francuzi są także obecni na ziemi, muszą bowiem koordynować działania francuskich samolotów i helikopterów z malijskim dowództwem.
Francuzi stracili już podczas walk dwa helikoptery Gazelle z 4. pułku helikopterowego francuskich sił specjalnych. Zostały poważnie uszkodzone i nie będą już uczestniczyć w walkach. Z ran zmarł także jeden z pilotów.
Jednak już w pierwszych godzinach francuskiej operacji malijska armia wyparła islamistów z Konny. W sobotę rano trwały tam jeszcze poszukiwania ostatnich islamistów. W tym czasie na lotnisku w stolicy kraju Bamako lądowały samoloty z kolejnymi żołnierzami francuskimi. W tej chwili jest ich tam kilkuset.