– To tragiczny i bolesny incydent. Chcemy znaleźć odpowiedzi, które pozwolą zapewnić, by podobne wydarzenia nie miały miejsca w przyszłości – mówił. Nieznający angielskiego Dziekański po dziesięciu godzinach błąkania się po lotnisku został przez policjantów porażony paralizatorem i zmarł.
Sprawa Dziekańskiego wywołała wielkie poruszenie w Kanadzie – redakcja „Rz” otrzymała w tej sprawie e-maile od Kanadyjczyków. To temat z pierwszych stron gazet.
„National Post” pisał o rozbieżnościach między tym, co twierdzi policja, a nagraniem wideo zrobionym przez przypadkowego świadka zdarzeń. Policjanci twierdzą, że funkcjonariusze nie użyli bezpiecznego gazu pieprzowego zamiast paralizatorów, bo wkoło było zbyt wielu ludzi. Ale film pokazuje, że Dziekański był w pustym pomieszczeniu. Co więcej: Polak zachowywał się spokojnie. Wcale nie trzeba było używać paralizatora czy nawet pałek.
– Sprawa jest bardzo głośna w Kanadzie, więc nie mamy obaw, że ktoś będzie chciał coś ukryć czy bagatelizować – powiedział „Rz” rzecznik polskiego MSZ Robert Szaniawski i dodał, że rzecz jest oczywista: policja była bardzo brutalna.