W czwartek Iowa, a pięć dni później New Hampshire – to już tradycja, że proces wyłaniania kandydatów zaczyna się od tych dwóch niewielkich stanów. W tym roku szanse kandydatów na nominację w obu partiach są wyjątkowo wyrównane, więc i kalendarz prawyborów jest napięty jak nigdy wcześniej. Efekt: kilkunastu ubiegających się o prezydenturę polityków gorączkowo przemierza Iowę, starając się dramatycznym tonem zachęcić mieszkańców tego sennego zwykle stanu do głosowania na nich.
– To najważniejsze wybory od wielu lat, ważą się losy naszego kraju – powtarza Hillary Clinton. – Przyszłość waszych dzieci jest zagrożona – grzmi jej rywal do demokratycznej nominacji John Edwards. – Czas na zmianę! – nawołuje Barack Obama.
W ostatnich sondażach różnice w notowaniach trójki demokratów mieściły się w granicach błędu statystycznego. Podobnie było w przypadku pary przewodzącej w sondażach republikańskich: Mitta Romneya i Mike’a Huckabeego, którzy przerzucali się w sylwestra oskarżeniami o nieuczciwość. Pierwszy sondaż w 2008 roku – przeprowadzony przez największą gazetę stanu Iowa „Des Moines Register” – wskazywał na lekką przewagę Obamy wśród demokratów i Huckabeego wśród republikanów. Wielu wyborców wciąż się waha, czy w ogóle wziąć udział w prawyborach. Dlatego lokalne media wiele uwagi poświęcają pogodzie, która może odstraszyć starszych i zniechęcić młodszych. „Des Moines Register” nawoływał też w ostatnich dniach szefów firm, by pozwolili pracownikom z wieczornej zmiany udać się na tzw. caucusy, czyli sąsiedzkie zgromadzenia, które w tym stanie zastępują tradycyjne głosowanie w prawyborach.
Wielkim nieobecnym tej pierwszej rozgrywki jest były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani, który przez wiele miesięcy prowadził w sondażach ogólnokrajowych, ale którego przewaga zaczęła ostatnio gwałtownie topnieć. Z sondaży wynika, że w Iowa może się znaleźć dopiero na piątym miejscu. Podobnie w New Hampshire. Sztab Giulianiego przyjął jednak specyficzną strategię, zakładając porażkę w kilku małych stanach na początku i koncentrując się na wielkich stanach z dużą liczbą głosów, takich jak Floryda (29 stycznia), a przede wszystkim cała grupa olbrzymów, takich jak Nowy Jork czy Kalifornia, które głosować będą w tak zwany super-wtorek 5 lutego.
– Takiego kalendarza jak w tym roku wyborczym jeszcze dotąd nie było – stwierdził Giuliani. Rzeczywiście – w porównaniu z poprzednimi latami jest on wyjątkowo napięty. Prawdopodobnie już na początku lutego będzie wiadomo, kto w obu partiach zapewnił sobie nominację.Prawybory były niegdyś mało wiążącą i wcale niepowszechną formą wyrażania poparcia dla poszczególnych kandydatów. Od 30 lat są w każdej z partii podstawowym mechanizmem wyłaniania osoby, która będzie ją reprezentować w jesiennych wyborach prezydenckich. Każdy stan ma określoną liczbę delegatów na tegoroczną konwencję partyjną i prawybory decydują o tym, ilu delegatów poprze podczas tego zgromadzenia danego kandydata.