– Z całego serca dziękuję wam za ten gest solidarności, drodzy przyjaciele – powiedział uśmiechnięty papież do wiwatujących i klaszczących tłumów. Plac Świętego Piotra był wczoraj wypełniony po brzegi, na modlitwę przybyło dziesięć razy więcej ludzi niż zazwyczaj. Część nie zmieściła się na placu i musiała oglądać papieża na ustawionym w pobliżu telebimie.
Wierni przyjechali z najdalszych włoskich diecezji. Wiele osób trzymało transparenty wymierzone przeciwko „cenzurze uniwersytetu La Sapienza”. – Profesorowie tym razem nie użyli swojej inteligencji w dobry sposób. Wolny człowiek powinien wysłuchać każdego – powiedziała agencji AFP Antonella Ravagnan, 44-letnia nauczycielka z dalekiego regionu Veneto.
W zeszłym tygodniu papież miał wygłosić wykład na tej rzymskiej uczelni z okazji inauguracji roku akademickiego. Zmuszony został jednak go odwołać, ponieważ grupa antyklerykalnych studentów i wykładowców w agresywny sposób zaprotestowała przeciwko wpuszczeniu go na uniwersytet. Chodziło o jego „reakcyjne” poglądy.
– Niestety atmosfera, jaka się wytworzyła, sprawiła, że moja obecność na tej ceremonii stała się niepożądana. Zrezygnowałem wbrew mojej woli – powiedział wczoraj papież. – Zachęcam wszystkich drogich studentów, aby zawsze szanowali opinie innych ludzi. By w duchu liberalizmu i odpowiedzialności dążyli do prawdy.
Podkreślił przy okazji, że darzy wielką sympatią studentów i założoną ponad 700 lat temu przez papieża uczelnię La Sapienza. – Ze środowiskiem uniwersyteckim, które przed długie lata było moim światem, łączą mnie miłość do poszukiwania prawdy, do konfrontacji, do dialogu szczerego i nacechowanego szacunkiem dla wzajemnych stanowisk – oświadczył Benedykt XVI.