– Asymilacja jest zbrodnią przeciw ludzkości – podkreślił Recep Tayyip Erdogan na pożegnalnym wiecu w Kolonii, gorąco oklaskiwany w niedzielę przez 20 tysięcy rodaków. Zaapelował do Turków, by nie zapominali o korzeniach i podtrzymywali tradycję. W ciągu czterech dni Erdogan proponował wysłanie do Niemiec tureckich nauczycieli i utworzenie nad Renem tureckojęzycznego uniwersytetu. Powątpiewał też w bezstronność niemieckich prokuratorów badających przyczyny niedawnego tragicznego pożaru w Ludwigshafen, w którym życie straciło dziewięcioro Turków. Oliwy do ognia dolewały tureckie media.
Na ostrą reakcję władz w Berlinie nie trzeba było długo czekać. – Jeśli są obywatelami, oczekuję, że będą się w pełni zachowywać jak obywatele. Teraz powinni być lojalni wobec niemieckiego państwa – oświadczyła kanclerz Angela Merkel, mówiąc o 2,5 mln Turków żyjących w Niemczech.
Szefowa rządu podkreśliła, że w kraju istnieje wiele dwujęzycznych, niemiecko-tureckich, szkół średnich. Ale ona nie zgodzi się na to, by dziecko uczyło się w tureckiej szkole niemieckiego jako kolejnego języka.
– Jeśli ktoś chce chodzić na turecki uniwersytet, niech jedzie do Turcji – wtórował jeden z liderów Zielonych Reinhard Buetikofer. Nie wytrzymał też minister spraw wewnętrznych Wolfgang Schäuble, który oświadczył, że tureccy nauczyciele są zbędni, a kluczem do udanej integracji jest doskonała znajomość języka Goethego i Schillera.
Również premier Bawarii Günther Beckstein oskarżył Erdogana o próbę stworzenia tureckiego getta w Niemczech.