W lipcu 2006 r. karabinierzy uwolnili z jednego z obozów ponad setkę przetrzymywanych tam Polaków, którzy przybyli do Włoch znęceni ofertą dobrze płatnej pracy przy zbiorze owoców i warzyw. Rekrutacją i pilnowaniem Polaków w obozach zajmował się polski gang. Nierzadko dochodziło do wymuszeń i pobić. Kilku Polaków zmarło w dziwnych okolicznościach.

O sprawie było głośno w całych Włoszech. Pociągnęła za sobą serię pełnych oburzenia artykułów i programów w mediach. Trzeba było jednak wstrząsającego reportażu w tygodniku „L’Espresso”, by nad losem pracowników obozów pochylił się minister spraw wewnętrznych Guliano Amato. Jeden z reporterów, podając się za Rumuna, przepracował tydzień na polach Apulii i wszystko opisał. Śledztwo i ściganie winnych rozpoczęło się, gdy sprawą zajął się specjalny oddział prokuratury do walki z mafią.

Przedtem miejscowi policjanci okazywali obojętność. Natomiast poszkodowani bali się zeznawać, obawiając się deportacji i kar za pracę na czarno. Tak było w przypadku pierwszego zlikwidowanego przez karabinierów obozu w 2005 r.

Aresztowanie i skazanie winnych jest owocem współpracy polskich i włoskich organów ścigania. Niektórzy skazani zostali zatrzymaniw Polsce po ucieczce z Włoch. Sporą rolę w ujawnieniu procederu odegrał niosący pomoc Polakom konsulat w Rzymie, a także polski konsul honorowy w Bari Domenico Centrone.

Apulia jest zagłębiem warzywnym Włoch. Najemna praca w polu jest najgorzej płatnym zajęciem w kraju. W związku z tym od kilkunastu lat Włosi się tym nie zajmują. Plantatorzy korzystali z usług gangów, które sprowadzały na pola tysiące zagranicznych pracowników do praktycznie niewolniczej pracy. W szczycie sezonu takich niewolników mogło być nawet 20 tysięcy. Pochodzili głównie z Afryki i Rumunii. Polacy stanowili 5 procent. Prokuratura postawiła również zarzuty 84 plantatorom.