Po kilku tygodniach burzliwego romansu SPD z Partią Lewicy, socjaldemokraci wycofali się z planów utworzenia rządu w Hesji przy wsparciu ugrupowania złożonego z postkomunistów z byłej NRD i ich przyjaciół na zachodzie kraju. – Nic się nie stało, poczekamy – twierdzą przywódcy Partii Lewicy, przekonani, że czas pracuje dla nichi rychło naprawiać będą „drapieżny” niemiecki kapitalizmz pozycji członków koalicji rządu federalnego w Berlinie. Są już dzisiaj trzecią siłą polityczną w Niemczech i Hesja miała być pierwszym zachodnim landem, w którym mieliby coś do powiedzenia. Wschód Niemiec, a więc terytorium byłej NRD, opanowali już dawno. Współrządzą w dwóch landach i mają liczne reprezentacje w wszystkich wschodnich, a nawet w czterech zachodnich parlamentach.Mogą więc czekać.

Inaczej niż SPD, która zamierzała wprowadzić Partię Lewicy na polityczne salony zachodu. Skończyło się to katastrofą. Partia jest podzielona jak nigdy. Jej szef Kurt Beck, który rozpoczął flirt z komunistami, jest jednym z najmniej popularnych polityków w Niemczech. Ugrupowanie o ponadstuletniej tradycji walki o prawa pracowników nie jest w stanie sformułować żadnej nowej idei. Jakby tego nie było dosyć, tysiące Niemców ogląda w Internecie zdjęcia kandydatki tej partii w wyborach komunalnych w Neustadt w stroju... Ewy. SPD nadal traci sympatyków w szalonym tempie. W badaniach opinii publicznej sięgnęła dna z noto- waniami 22 proc. poparcia. Tak nisko SPD jeszcze nie była.

Media zastanawiają się, co zrobi kanclerz Angela Merkel i jej CDU. Ma do wyboru udawać, że nic się nie dzieje i nadal traktować SPD jako równoprawnego koalicjanta swego rządu do czasu przyszłorocznych wyborów lub doprowadzić do przedterminowych wyborów. Jak? – Wystarczy, że zdymisjonuje jednego z ministrów SPD w swym rządzie, a potem postawi w parlamencie wniosek o wotum zaufania – rozważa „Stern”. – Byłaby to manipulacja – ostrzegają prawnicy. Politolodzy są zdania, że taki krok Angeli Merkel spowodowałby gwałtowny spadek jej popularności. – Niemcy są nadal zadowoleni z rządów wielkiej koalicji, bo to gwarancja stabilności i spokoju w czasach globalizacji i zawirowań na rynkach finansowych – przekonuje politolog Jochen Thies.

Jak się w tej sytuacji zachowa SPD? – Musimy ustalić jasny kurs – nawołuje Frank-Walter Steinmeier, szef dyplomacji i od niedawna wiceprzewodniczący SPD. Jest wschodzącą gwiazdą socjaldemokratów. Jedna trzecia wyborcówuważa, że to on powinien zmierzyć się z Merkel w walce o fotel kanclerski w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Kurt Beck ma poparcie zaledwie 17 proc. Niemców. Steinmeier jestgotów objąć przywództwo partii, którą raz już faktycznie kierował (pośrednio, zza pleców swego przyjaciela Gerharda Schrödera). Był jednym z autorów Agendy 2010, programu liberalnych reform gospodarczych, które wyciągnęły Niemcy z zapaści gospodarczej. Teraz szuka sposobu, jak uratować SPD przed ostatecznymupadkiem.