Trwające już prawie dwa lata zamieszanie wokół nowej umowy UE – Rosja miało się zakończyć za tydzień, 29 kwietnia. Wtedy według planów kierującej obecnie Unią Słowenii 27 państw miało jednomyślnie przyjąć mandat na negocjacje z Rosją.
Jak dowiedziała się „Rz”, te ambitne plany pod znakiem zapytania postawiła Litwa. – Staje się coraz bardziej prawdopodobne, że Litwa nie wyrazi zgody na przyjęcie mandatu – mówi nieoficjalnie dyplomata jednego z państw UE, który uczestniczy w przygotowaniach do posiedzenia rady ministrów spraw zagranicznych 29 kwietnia.
Wilno chce wznowienia dostaw ropy do rafinerii w Możejkach i niedyskryminowania litewskich biznesmenów w Rosji. Litwa powinna przedstawić konkretne postulaty jutro, na posiedzeniu ambasadorów UE w Brukseli. – Jeśli będzie jasne, że Litwa się sprzeciwia, sprawa umowy z Rosją może być zdjęta z porządku wtorkowej rady ministrów – mówi nam dyplomata.
Zachowanie Litwy zdziwiło polityków. – W czasie dyskusji pod koniec marca miałem wrażenie, że Litwa zastanawia się tylko, jak sformułować swoje postulaty bez intencji blokowania negocjacji – mówi polityk jednego z największych państw UE. Rozmówcy „Rz” podkreślają jednak, że postulaty Litwy są trudne do spełnienia natychmiast.
Litwa chce, by jej biznesmeni przestali być dyskryminowani w Rosji