Dwie ofiary śmiertelne – to bilans półrocznego oczekiwania w ziemiance na nadejście apokalipsy członków sekty z obwodu penzeńskiego.
Zagrożenie trupimi jadami przesądziło w piątek o wyjściu na powierzchnię najbardziej wytrwałych członków sekty Prawdziwych Prawosławnych, którzy ponad sześć miesięcy spędzili pod ziemią. Ratownikom udało się przekonać zamurowanych ludzi, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo z powodu wydobywania się toksycznych aminy ze znajdujących się w jednym z pomieszczeń ziemianki trupów dwóch kobiet. Zmarły kilka miesięcy temu. Jedna z głodu, druga z powodu raka.
Dlaczego wolały śmierć od wyjścia na powierzchnię? Być może do końca ufały liderowi sekty Piotrowi Kuzniecowowi, który w listopadzie 2007 roku przekonał 35 osób, że muszą się ukryć pod ziemią przed nadejściem końca świata.
Sam Kuzniecow nie zdążył wówczas dołączyć do swoich wyznawców. Został aresztowany przez milicję, a później trafił do szpitala psychiatrycznego.
Apokalipsę, którą nastraszył swoich towarzyszy, wyznaczył na 27 kwietnia, czyli na prawosławną Wielkanoc. Siła wiary w proroctwo okazała się na tyle mocna, że prawdziwi prawosławni zamurowali się, nie czekając na mistrza. Grozili, że wysadzą się w powietrze, gdy władze podejmą próbę wydobycia ich na powierzchnię.