Torysi zwyciężyli laburzystów w miastach Crewe i Nantwich w północno-zachodniej Anglii. Oba były dotychczas bastionami laburzystów. Kandydat konserwatystów Edward Timson prześcignął kandydatkę Partii Pracy Tamsin Dunwoody o ponad 8 tysięcy głosów. Wybory rozpisano po śmierci matki Tamsin, Gwyneth Dunwoody, która przez wiele lat reprezentowała ten okręg w Izbie Gmin. Porażka, uważana za barometr nastrojów wyborców, jest tym bardziej dotkliwa dla Partii Pracy, że laburzyści kontrolowali ten okręg od 1983 roku. Co więcej – jest to pierwszy przypadek od ponad 30 lat, że konserwatyści uzyskali przewagę w wyborach uzupełniających nad swymi przeciwnikami z Partii Pracy.
Zdaniem lidera konserwatystów Davida Camerona wynik wyborów oznacza „koniec nowego wcielenia partii pracy”. – To wyraźny sygnał dla Gordona Browna. Ludzie mają dość obecnej polityki laburzystów. „New Labour” się zestarzała – powiedział Cameron dziennikarzom.
Brytyjski premier zaprzecza. – Głosując na konserwatystów, ludzie pokazali, że martwią się rosnącymi cenami ropy i żywności. Niepokoi ich stan brytyjskiej gospodarki. Chcą, aby rząd prowadził ich bezpiecznie przez trudne czasy. Jestem gotów przyjąć to wyzwanie – twierdzi. Jego partyjni koledzy są mniej optymistyczni. – To straszna porażka. Niektórzy twierdzą, że to uderzenie w zęby. Ja się czuję, jakby mnie ktoś kopnął w inną część ciała – skomentował przegraną swej partii poseł Partii Pracy Stephen Pound.
Laburzyści na początku maja doznali już bolesnej porażki w wyborach samorządowych. Popularność premiera Browna wciąż spada. Zdaniem ekspertów Brytyjczycy obwiniają Partię Pracy o rosnące koszty utrzymania i nieudaną reformę systemu podatkowego, na której stracili najbiedniejsi.