Z okazji podpisania pierwszej konstytucji najmłodszego państwa świata w Kosowie zaplanowano wielką fetę. Do Prisztiny zjechali przedstawiciele prawie 40 państw, które uznały niepodległość Kosowa (MSZ nie potrafiło nam powiedzieć, czy była tam również delegacja z Polski). W ich obecności prezydent Fatmir Sejdiu podpisał 41 ustaw konstytucyjnych. – To najważniejszy akt od ogłoszenia niepodległości – powiedział.
W Kosowie nikt nie mówił o niczym innym. – Przepraszam, nie mogę teraz rozmawiać, bo świętujemy konstytucję – usłyszeliśmy od kilku Albańczyków, z którymi próbowaliśmy porozmawiać. Podpis prezydenta oznacza, że konstytucja weszła w życie, a Kosowo ma już własną armię, sądy, ministerstwa i inne instytucje państwowe. I choć wbrew wcześniejszym planom misja ONZ (sprawująca kontrolę nad Kosowem od 1999 roku) nie przekazała jeszcze pełni władzy kosowskim instytucjom, radość i tak była wielka. – To historyczna chwila. Ten dzień zamyka rozdział pod tytułem „Status Kosowa”. Konstytucja pomoże nam w integracji z UE i z NATO – mówił prezydent.
Konstytucji nie uznają Serbowie. – Ten dokument jest nielegalny – ogłosił prezydent Boris Tadić. Zapowiedział, że zamierza doprowadzić do wznowienia negocjacji w sprawie statusu prowincji. – Jesteśmy gotowi wrócić do stołu rozmów. Będziemy nalegać na to we wszystkich międzynarodowych organizacjach. To będzie nasza strategia – oświadczył Tadić.
Od 17 lutego, gdy Kosowo ogłosiło niepodległość, Serbowie nie pogodzili się z utratą ich historycznej prowincji. – I niepodległość, i konstytucja to akty niezgodne z prawem międzynarodowym. Kosowo nie może być niepodległe ani dziś, ani w przyszłości – mówi „Rzeczpospolitej” serbski politolog Darko Trifunović. Jego zdaniem władze w Belgradzie powinny złożyć skargę w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości. Pozew miałby dotyczyć wszystkich państw, które uznały Kosowo. – Trybunał powinien wstrzymać proces uznawania Kosowa. Zamierzam w tej sprawie naciskać na rząd – zapowiada.
Serbia boi się o rodaków mieszkających w Kosowie. Jest ich około 100 tysięcy. Kilka dni temu jeden z albańskich polityków groził, że od 15 czerwca „chrześcijanie Serbowie będą musieli przestrzegać muzułmańskiej konstytucji”. Groził nawet atakami. Na wszelki wypadek w Kosovskiej Mitrovicy – mieście podzielonym na część serbską i albańską – wzmocniono środki bezpieczeństwa. Dzień wcześniej ktoś zaatakował tu posterunek policji.