Niemiecka prasa krytycznie oceniła demonstrację poparcia dla Gruzji ze strony polskiego prezydenta oraz przywódców Łotwy, Litwy, Estonii i Ukrainy. „Atakując Osetię Południową, prezydent Gruzji zniszczył wszystko, co osiągnął w ostatnich latach. Wiele osetyjskich miast jest zniszczonych, a tysiące osób musiało opuścić domy. Mimo toSaakaszwili kreuje się na zwycięzcę. Przy pomocy pięciu przywódców byłych radzieckich republik, w tym prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego” – pisze niemiecki „Die Welt”, traktując Polskę jako byłą republikę ZSRR.
W podobnym tonie pisze niemiecki tygodnik „Der Spiegel”. „Prezydent Gruzji nazwał wczoraj swój kraj – w przemówieniu o wyraźnie demagogicznym i nacjonalistycznym wydźwięku – ważnym posterunkiem w walce z Rosją” – twierdzi tygodnik i podkreśla, że równie jednostronnie wypowiadali się prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Ukrainy, którzy przybyli do Tbilisi wyrazić poparcie dla Gruzji. „Taka demagogia nikomu nie służy” – czytamy.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze, że wyprawa prezydentów z Europy Środkowo-Wschodniej do Gruzji była mało pomocna, i zarzuca Kaczyńskiemu, iż nie uzgodnił jej z prezydentem Francji, który w tym czasie prowadził mediacje w Moskwie.
Zdaniem francuskich mediów działania polskiego prezydenta mogły wręcz zaszkodzić inicjatywie dyplomatycznej Francji. „W ostatnich dniach prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii zrezygnowali z języka dyplomacji. Nawołują NATO do przeciwstawienia się imperialistycznej polityce Rosji. Głównym inicjatorem wspólnej wyprawy polityków do Tbilisi był prezydent Polski Lech Kaczyński. Podobnie jak jego koledzy nie ufa on Rosji i nie zamierza jej traktować jako partnera. To może utrudnić zadanie Sarkozy’emu, który usiłuje doprowadzić do pokoju w regionie” – uważa Radio France International.
Z kolei według amerykańskiego dziennika „International Herald Tribune” demonstracja poparcia dla Gruzji ze strony Polski, Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy jest „zrozumiała”. „Wszystkie te kraje mają wspomnienia związane z okupacją rosyjską. Ich postawa wobec Rosji różni się więc od postawy francuskich i niemieckich dyplomatów” – ocenia gazeta.