Wielu spośród 19 pasażerów, którzy przeżyli katastrofę MD-82, walczy o życie. Stan kilkorga jest jednak na tyle dobry, że mogli opowiedzieć bliskim, jak wyszli z piekła na lotnisku w Barajas, które pochłonęło w środę życie ich 153 towarzyszy wakacyjnej podróży na Wyspy Kanaryjskie. „Historię 19 cudów” opisał w piątek „El Pais”.

„Uratowało go to, że leciał w klasie biznes” – mówi matka 30-letniego Rafaela Vidala, inżyniera z Madrytu. Rafa – jak nazywają go bliscy – podróżował sam, nie musi więc teraz opłakiwać bliskich. Operowano mu nogę, ma dwa pęknięte kręgi, jest potłuczony, ale od środy powtarza: „Dziś drugi raz się narodziłem”. Kiedy po oderwaniu się od ziemi samolot gwałtownie przechylił się najpierw na lewo, potem na prawo, wiedział, że się rozbiją. Zwinął się w kulę i czekał. Parę sekund później został uwięziony pod stosem siedzeń. „Duszę się!” – słyszał ze wszystkich stron. Uwolnili go ratownicy.

27-letnia stewardesa Antonia Martinez jest przekonana, że czuwała nad nią z nieba babcia. Z całej załogi przeżyła tylko ona. Personel pokładowy zwykle siada z tyłu samolotu, ale ona tym razem wybrała przód: miejsce 1-E. Zszyli jej rozbitą głowę, ma rękę w gipsie, pęknięty krąg. Ale żyje. Była cały czas przytomna. Nie krzyczała, nie wzywała pomocy. Kiedy usłyszała pędzące na sygnale pojazdy ratowników, pomyślała z ulgą: uratują mnie!

Ośmiolatek Jesus Acosta ma tylko złamaną nogę. Wciąż pyta o rodziców. Ojciec zginął. Matka jest w stanie śpiączki. Lekarze mówią, że jej stan jest bardzo ciężki. Przy łóżeczku chłopca czuwa 82-letnia babcia ściągnięta w środę do Madrytu. Jesusa odwiedził m.in. następca tronu z żoną i ambasador Kolumbii. Ojciec chłopca wyemigrował do Hiszpanii 20 lat temu.

Do piątku udało się zidentyfikować zaledwie 50 ciał, dlatego uroczystości pogrzebowe zaplanowano dopiero na 1 września. Dłużej potrwa zapewne badanie przyczyn najtragiczniejszej katastrofy lotniczej w Hiszpanii od 25 lat. Madryckie dzienniki pisały w piątek, że lewy silnik MD-82 linii Spanair wbrew wcześniejszym informacjom nie zaczął się palić przy starcie. Maszyna wzniosła się w powietrze, spadła na ziemię i wtedy stanęła w płomieniach – twierdzą eksperci. Wykluczają, że zawinił wyłącznie silnik.