– Wyjdziemy na szczycie z propozycją Partnerstwa Wschodniego. Kraje, które poczuły się zagrożone konfliktem w Gruzji, muszą zobaczyć, że Unia wyciąga do nich rękę – mówi rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
– Mamy realny instrument, który umożliwia udzielenie pomocy Gruzji i innym krajom regionu. Prezydentowi zależy, aby na szczycie oprócz deklaracji zostały podjęte konkretne, pragmatyczne kroki – dodaje w rozmowie z „Rz” dyrektor Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik.
Partnerstwo Wschodnie zakłada zacieśnienie współpracy z Gruzją, Ukrainą, Armenią, Azerbejdżanem, Mołdawią, a pod pewnymi warunkami także z Białorusią. Europa może zaoferować im bliższą współpracę gospodarczą, ułatwienia wizowe i unijne fundusze. Konkretne decyzje miały zapaść do połowy 2009 r. Polskie władze liczą, że zostaną one podjęte już zimą na szczycie zorganizowanym przez Czechy, które obejmą przewodnictwo w Unii.
Priorytetem Polski na szczycie ma być też uzyskanie silnego sygnału dla Ukrainy w sprawie jej ewentualnego członkostwa w UE. W sobotę Donald Tusk rozmawiał z ukraińską premier Julią Tymoszenko, która pochwaliła polsko-szwedzki projekt Partnerstwa Wschodniego. Wcześniej władze w Kijowie były do niego nastawione sceptycznie – obawiały się, że Ukraina zostanie zaliczona do krajów, które nie mają szans na członkostwo w Unii.
Premier, prezydent i MSZ do ostatniej chwili przygotowywali się do dzisiejszego spotkania unijnych przywódców w Brukseli. W niedzielę wieczorem Lech Kaczyński rozmawiał z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. Podobną rozmowę przeprowadził Donald Tusk. W piątek polscy przywódcy ustalili, że podczas czterogodzinnego szczytu będą wspólnie uczestniczyć we wszystkich posiedzeniach, by zademonstrować polską determinację rozwiązania kryzysu na Kaukazie. Będą nalegać na znaczącą pomoc humanitarną dla Gruzji, pełne zaangażowanie Unii w odbudowę gruzińskiej infrastruktury, wycofanie rosyjskich wojsk i wysłanie w rejon konfliktu międzynarodowych sił pokojowych pod egidą ONZ. Nie będą wspominać o sankcjach.