Gdy w piątek przed południem samolot z Benedyktem XVI wylądował na paryskim lotnisku Orly, na płycie już czekał prezydent Francji z żoną Carlą Bruni. Nicolas Sarkozy specjalnie zmienił protokół, by osobiście powitać papieża.
Benedykt XVI przybył do Francji w dobrym nastroju. Na pokładzie samolotu deklarował, że kocha Francję, jej kulturę i sztukę. Przy okazji zabłysnął płynną francuszczyzną. – Niech Bóg błogosławi Francję i wszystkich Francuzów. Kościół przez wieki wspaniale ukształtował ten kraj – mówił.
Prosto z lotniska papież udał się do Pałacu Elizejskiego. Rozmawiał z Nicolasem Sarkozym ponad pół godziny. Prezydent wręczył mu prezent – portret Mozarta, ulubionego kompozytora Ojca Świętego. I – jako przywódca laickiego państwa, w którym dramatycznie spada liczba wiernych – zapewnił, że Francja przyznaje się do chrześcijańskich korzeni.
– Wyzbycie się religii byłoby szaleństwem. Nikogo nie wyróżniamy, ale przyznajemy się do chrześcijańskich korzeni – powiedział Sarkozy.
Jednak Francja czekała głównie na to, co o jej laickości powie Ojciec Święty. Benedykt XVI przypomniał, że korzenie Francji i całej Europy są chrześcijańskie.