„W czasie każdego kryzysu szuka się winnych i kozłów ofiarnych… Wtedy (w następstwie kryzysu w 1929 r. – red.) zostali nimi Żydzi, dzisiaj są nimi menedżerowie” – powiedział w wywiadzie dla „Der Tagesspiegel”. Na głowę szefa prestiżowego monachijskiego instytutu gospodarczego Ifo posypały się gromy.

– Być może Sinn nie jest przy zdrowych zmysłach – ironizował poseł SPD Sebastian Edathy, posługując się grą słów, gdyż nazwisko ekonomisty znaczy „zmysł”. Centralna Rada Żydów (CRŻ) uznała porównanie Sinna za „oburzające, absurdalne, całkowicie nie na miejscu i znieważające ofiary”. – To tak, jakby menedżerowie byli bici, mordowani czy też wtrącani do obozów koncentracyjnych – powiedział Stephan Kramer z CRŻ. Sinnowi nie pozostało nic innego jak przeprosiny. Wysłał je wczoraj na ręce szefowej CRŻ. „Nie chodziło mi w żadnym przypadku o porównanie losów Żydów po 1933 roku z obecną sytuacją menedżerów” – napisał.

Sinn jest zdeklarowanym zwolennikiem liberalizmu gospodarczego. Mówił o tym w wywiadzie dla „Rz”. Ma rację, gdy mówi o poszukiwaniu kozła ofiarnego. Taki już w Niemczech jest i nazywa się Joseph Ackermann, Szwajcar kierujący Deutsche Bankiem, największym w Niemczech.

Oskarżano go już o korupcję, choć z zarzutów zdołał się wybronić. Kilka dni temu ogłosił, że wstydziłby się skorzystać z miliardów przygotowanych przez rząd na ratowanie banków. Politycy, z kanclerz Angelą Merkel na czele, uznali tę wypowiedź za przejaw bezgranicznej nielojalności. Obawiają się, że w ślady Ackermanna pójdą inni bankowcy, co może pogłębić kryzys. Również media chcą jego dymisji.