Ilu Polaków zginęło w Norwegii?

Policja potwierdziła wczoraj śmierć dwóch Polaków w pożarze domu w Drammen. Ofiar śmiertelnych może być jednak znacznie więcej

Publikacja: 10.11.2008 02:57

Przyczyna pożaru trzypiętrowego drewnianego domu, w którym mieszkali robotnicy z polskiej firmy Mikos Consens, nie jest na razie znana. – Ogień się jeszcze dopala, a konstrukcja grozi zawaleniem, więc policja wciąż nie przeszukała budynku. Podejrzewa się, że ofiar śmiertelnych może być w sumie siedem albo nawet i więcej. Jeżeli ta liczba się potwierdzi, będzie to najtragiczniejszy pożar w Norwegii w ostatnich 20 latach – mówił „Rz” wczoraj późnym wieczorem Geir Arne Bore, szef lokalnej gazety „Drammens Tidende”.

W budynku zamieszkiwało 24 Polaków. – Dwie osoby zostały przewiezione do szpitali. Są mocno zaczadzone, ale nie grozi im śmierć – powiedział „Rzeczpospolitej” Piotr Kobza, polski chargé d’affaires w Oslo. – 13 osób, które nie doznały szwanku, przewieziono do hotelu. Wciąż nie wiemy natomiast, co stało się z pozostałymi pięcioma. Policja musi przeszukać do końca pogorzelisko, sprawdzić, czy nie ma tam zwęglonych ciał.

Tragiczny pożar wybuchł w nocy z soboty na niedzielę. W budynku zamieszkiwanym na stałe przez polskich robotników mogło przebywać w tym czasie jeszcze kilka innych osób. Mieszkańcy i goście ratowali się przed płomieniami, skacząc z okien. Jedna osoba odniosła ciężkie obrażenia w wyniku skoku z trzeciego piętra, inna uległa poparzeniu – to właśnie ta dwójka trafiła do szpitali. Jak podał dziennik „Aftenposten”, jeszcze o brzasku dom płonął.

– Sąsiedzi mówią, że w nocy była tam impreza. Potem, gdy wybuchł pożar, widzieli płonącego człowieka skaczącego z okna. Akcja gaśnicza była największa ze wszystkich, które pamiętam w Norwegii – mówi Geir Arne Bore.

Czy drewniany budynek był właściwie zabezpieczony? – Takie domy, typowe w Norwegii, uchodzą za bezpieczne, bo – chociaż buduje się je z drewna – są impregnowane i dobrze konserwowane. Nieszczęśliwy wypadek zawsze jednak może się zdarzyć – zaznacza Piotr Kobza.

Bore zwraca uwagę, że budynek nie był zarejestrowany jako hotel, tylko jako zwykły dom z trzema mieszkaniami. – Tymczasem przebywało tam mnóstwo ludzi, nie wiadomo, w jakich warunkach. Policja musi to wszystko sprawdzić – zauważa.

Polacy mieszkający w domu w Drammen, gdzie oficjalnie było zameldowanych tylko czworo lokatorów, pracowali w oddalonym o 40 km Oslo. Pochodzili z okolic Płocka. Polskie MSZ uruchomiło specjalny telefon dla rodzin ofiar pożaru. Dzwonić można pod numer: o22 523 90 00 lub do konsulatu w Oslo: 0047 21 03 72 05.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [link=mailto://m.szymaniak@rp.pl]m.szymaniak@rp.pl[/link][/i]

Przyczyna pożaru trzypiętrowego drewnianego domu, w którym mieszkali robotnicy z polskiej firmy Mikos Consens, nie jest na razie znana. – Ogień się jeszcze dopala, a konstrukcja grozi zawaleniem, więc policja wciąż nie przeszukała budynku. Podejrzewa się, że ofiar śmiertelnych może być w sumie siedem albo nawet i więcej. Jeżeli ta liczba się potwierdzi, będzie to najtragiczniejszy pożar w Norwegii w ostatnich 20 latach – mówił „Rz” wczoraj późnym wieczorem Geir Arne Bore, szef lokalnej gazety „Drammens Tidende”.

Pozostało 80% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022